niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział siódmy

Oczami Susanne:
Po wczorajszym dniu była wykończona. Kiedy tylko się obudziła w jej głowie pojawiło się pytanie: Czy aby z Luke'iem wszystko w porządku? Nawet nie wiedziała co Alexis mu zrobiła, nie wiedziała dokładnie na jakim etapie magii jest jej siostra. Myślała, że wie o niej wszystko, że jej o wszystkim mówi, przecież to jest jej mała siostrzyczka. Mała? Pff, wie więcej niż ona na temat magii i wszystkich stworzeń "magicznych", miała tę księgę magiczną, a ona nwet o tym nie wiedziała. W tej chwili wcale nie czuła się starsza od Alex. Czuła się głodna wiedzy, to ona powinna oświecać swoją siostrę jakimiś mądrymi formułkami, ale... Nie! Jednak nie. Magia jest nienormalna, czyli ona trzymając się od niej z daleka robi dobrze, prawda? No, właśnie. Wcale nie wiedziała czy robi dobrze. Chciała tak się czuć, ale to było zbyt skomplikowane. Jedyne czego jej było potrzeba to być normalną nastolatką, a nie wiedźmą.
Niechętnie wstała z łóżka i spojrzała na podłogę. Na niej spał Luke przykryty grubym, zielonym kocem. Leżał na wielu poduszkach zniesionych z góry. Nie mogła go tak po prostu wypuścić z pokoju do brata, który tak bezceremonialnie użył przy nim magii wcześniej nie mówiąc mu o jej istnieniu. Nie znała Iana, więc nie mogła na to pozwolić.
Uśmiechnęła się na sam ten widok. Nie przespała tej nocy, bo wprowadzała go w świat magii i tego czego ona za sobą niesie. Oczywiście mówiła w większości negatywnie, bo ona sama tak ją postrzegała. Dla niej nie przynosiła nic dobrego, a to że Luke'owi jego własny brat o niej nie powiedział wskazuje, że dla niego też nie niesie dobrych chwil. Zresztą czego ona oczekuje? Przecież jak już dawno stwierdziła, to nie jest normalne.
Nachyliła się nad chłopakiem i mało delikatnie zdjęła z niego koc.
- Wstawaj! Trzeba się ogarnąć do szkoły - westchnęła ciężko widząc nadal śpiącego przyjaciela, zaczęła o szturchać i ciągnąć, ale nic nie dało rady, był zbyt śpiący - Jeżeli teraz nie wstaniesz to pójdę po moją siostrzyczkę Alexis, a ona nie jest taka miła - uśmiechnęła się ni to sprytnie ni zadziornie.
Ten wstał jakby się paliło. Kiedy tylko usłyszał te słowa wiedział, że nie może dopuścić do tego, żeby Alex przyszła i zaczęła go budzić. Tak wiele razy Sue opowiadała mu o tym jak jej młodsza siostra ją budziła. Pewnego ranka, kiedy Sue miała kaca, bo zbyt mocnej imprezie (chyba jedynej takiej w jej życiu) Alex przyszła do niej blenderem, zmęczona szatynka nie miała nawet ochoty otwierać oczu, bo zupełnie nie obchodziło ją co siostra robi. Oprócz zakrycia głowy poduszką, przez zbyt głośne warczenie blendera, nie ruszyła się ani o milimetr. Gdyby wiedziała co szykuje Alexis na pewno już dawno byłaby gotowa. Po kilku minutach mogła odetchnąć z ulgą, kiedy warczenie się skończyło. Niestety gorsza część planu tuż przed nią... Nie zdążyła nawet zdjąć poduszki z głowy, kiedy poczuła coś cuchnącego, a po jej ciele przeszyły ciarki, kiedy tylko na jej odsłoniętych plecach pojawiła się lepka maź. Wyskoczyła jak poparzona z łóżka oburzonym wzrokiem lustrując rozbawioną siostrę. Ta w ręku trzymała łyżkę, na której znajdowała się różowa breja. Jak się później dowiedziała były to zmiksowane jajka, mielone mięso, śledź, majonez, dużo ketchupu, jabłko, twaróg i dżem truskawkowy.
- No przecież się ogarniam - warknął tylko, na co zaśmiała się tym samym komentując jego wrogie nastawienie - A wiesz, że nie mam się w co ubrać? - powiedział dość poważnie na co uśmiechnęła się promiennie.
- Hyh, myślałam, że mężczyźni nie miewają takich problemów - dodała z jeszcze większym uśmiechem, ten spojrzał na nią oburzony i prychnął pod nosem - Masz - podała mu stos ubrań - To są ubrania Jace'a, możesz je wziąć.
- Taa, dzięki - odebrał od niej stosik równo ułożonych ubrań - Gdzie łazienka? - zapytał lekko speszony, nie lubił u kogoś nocować, a co dopiero u dwóch czarownic.
- Korytarzem w lewo, pierwsze drzwi - uśmiechnęła się.
- Dzięki - odwdzięczył jej się tym samym uśmiechem po czym wyszedł.
Patrzyła w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był kilka sekund. Potem odwróciła się do swojej szafy i otworzyła ją na oścież. Szybko przejrzała większość ciuchów i zaparła ręce o drzwiczki w geście załamania.
- Nie mam się w co ubrać.

Oczami Alexis:
Głośna muzyka, chaos, kiełbaski z grilla, lemoniada, krótkie spodenki i dużo lanej wody. Tak dziś wyglądał dziedziniec szkoły do której chodziły nasz bohaterki. Szkolny "Dzień Lemoniady" był miłą odskoczną od szarej rzeczywistości. Każdy biegał z jednego miejsca do drugiego, uczniowie w ten dzień nie musieli słuchać nauczycieli czy siedzieć na wykładach, to był wolny czas. Szkoła udostępniła miejsce, a wszyscy korzystali. Wszystko przygotowali sami. Stoły, przekąski, kiełbaski, picie, ławki i wiele atrakcji, które bardzo przypadły do gustu dzisiejszym nastolatkom.
Alexis jak każdy inny uczeń korzystała z tego dnia. Już od tygodnia miała naszykowane swoje krótkie jeansy i ulubioną białą bokserkę. Zawsze kochała ten dzień, było ciepło i jej koledzy wymyślali wspaniałe pomysły, a ona wraz z Rebeką świetnie się bawiły. Jedyny taki dzień, ale w tym roku było inaczej... Miała do wypełnienia zdanie, które sama sobie wyznaczyła. Znaleźć Iana, porozmawiać z nim, wytłumaczyć mu, że źle zrobił i zakończyć historyjkę "Brat bratu wrogiem, bo nie powiedział mu o magii" happy endem.
Jak na razie szło jej nieźle, miała na oku starszego braciszka. A tak właściwie to kroiła arbuza gigantycznym nożem na zatłoczonym placu, jej stół stał na przeciw innemu, a szczęśliwy traf chciał, że należał on do Iana. Mogła na niego patrzeć tyle ile chciała, gdyby nie ktoś kto pojawił się niespodziewanie i wyjątkowo mocno psując jej humor.
- Nie za ostry nóż dla takiej dziewczyny - usłyszała tuż obok siebie - Możesz sobie zrobić nim krzywdę - ostrzegł uśmiechając się zadziornie - Przypadkowo - wytłumaczył widząc jej karcące spojrzenie mówiące "nie jestem debilem".
- Sobie nie, ale komuś - odpowiedziała odwracając się do niego z nożem, na którym nadziany był kawałek arbuza - Przypadkowo - uśmiechnęła się w ten sam sposób co on i zjadła owoc.
Zac poszerzył swój uśmiech. Nie był zaskoczony jej pyskatym zachowaniem, właśnie tego oczekiwał. Przez jej charakter załatwi swoje sprawy szybciej niż myślał.
Alex zaś szybko chciała pozbyć się natręta. Co on sobie myślał? Przychodzi tu i zakłóca jej spokój, przeszkadza w zadaniu, irytuje oraz psuje plan dnia. Przecież oni nawet nie rozmawiali nigdy, a on zwraca się do niej jakby znali się od lat.
Zmierzyła go srogim spojrzeniem i wróciła do swojej wcześniejszej czynności. Kątem oka cały czas obserwowała Iana, który męczył się z rozlewaniem lemoniady natarczywym dziewczynom, w tym także jej przyjaciółki Rebeki. Lekko zmieszała się na ten widok, ale nie zamierzała nic robić. Na razie.
- To twój chłopak? - zapytał z rozbawieniem po raz kolejny burząc jej piramidę myślową, przez którą próbowała ogarnąć całą tą sytuację.
- On? - wskazała nożem na Iana, ale cały czas utrzymywała kontakt wzrokowy z ciemnowłosym - Co ci znowu przyszło do głowy? - warknęła poniekąd rozbawiona insynuacją Zaca.
- No wiesz... - zbliżył się do niej delikatnie odbierając nóż - Cały czas na niego patrzysz - podszedł do stołu i zaczął kroić duży owoc - No i zabijasz wzrokiem wszystkie dziewczyny, które się do niego uśmiechną - dodał rozbawiony, ale ona nie podzielała jego stanu, zbulwersowana zabrała mu nóż nie szczędząc sił na delikatność.
- Nie zabijam nikogo wzrokiem - warknęła rozcinając arbuza na pół - A raczej próbuje zrozumieć co je do niego ciągnie, lgną do niego jak muchy do lepu - prychnęła jakby chciała tym mu udowodnić, że to straszna głupota - No, a że w tym gronie jest też moja przyjaciółka, więc się tam patrzę - odwróciła się do niego gwałtownie z nożem wyciągniętym prosto w jego tors - A ty nie gadaj głupot skoro się w ogóle nie znasz - rzuciła szybko i odłożyła śmiercionośne narzędzie - Jak chcesz to zajmij się tym, ja spadam - powiedziała na odchodne i ruszyła w stronę szkoły.
- Kroić na małe czy duże kawałki? - zapytał swoim irytującym głosem, tylko po to, żeby ją trochę wkurzyć.
- Na takie, żeby żadnemu uśmiechniętemu dupkowi nie utknęły w gardle - warknęła z sarkastycznym uśmiechem w jego stronę po czym zniknęła.
Już nie miał wątpliwości, że to one. Teraz potrzebował ich po swojej stronie, a fakt, że to siostry tylko sprawia, że ta 'misja' jest jeszcze łatwiejsza.
Oczami Susanne:
Ubrana była w czerwono-czarną miniówkę w kratę oraz jasnoniebieską koszulę. Bawiła się świetnie, a powodem tego była obecność Luke'a. Nigdy tak dobrze nie czuła się tego dnia. Zawsze był dla niej uciążliwy. Te roześmiane mordy, oblane bluzki, owoce na każdym skrawku ciała i w tym wszystkim ona. Ale tego roku było inaczej, był z nią jej przyjaciel. Teraz to ona należała do grupy "roześmianych mord", ale wcale jej to nie przeszkadzało. Nareszcie była odprężona i zapomniała o problemach związanych z magią. Miała już tego dość, a ten dzień był jak sen, jak marzenie, jak bajka. Był jak namiastka normalnego życia.
Siedziała właśnie przed stoiskiem koktajlowym, który był obsługiwany przez Luke'a. Rozmawiała z nim co chwila parskając śmiechem. Tę, jakże uroczą rozmowę, przerwała im jej własna siostra, która wydawała się być poddenerwowana.
- Co jest? - Sue odwróciła się w jej stronę podając kubek z lemoniadą, który Alex szarpnęła mocno po chwili opróżniając całą jego zawartość - Więc? - ponagliła ją Susanne widząc, że sama rozmowy nie zacznie.
- Kurde, no. Czy ze mną jest coś nie tak? - spojrzała jej prosto w oczy będąc zdenerwowana do granic możliwości - Bo widzisz - zaczęła uspokajając się - Dziś chciałam się czegoś dowiedzieć - ściszyła głos - Wiem, że tego nie pochwalasz, ale chciałam porozmawiać z Ianem - wyszeptała bardzo cicho, dobrze wiedziała, że jej siostra na pewno się wkurzy, bo po pierwsze to niebezpieczne, a po drugie sama chciała to zrobić.
- Coś ty sobie myślała?! - krzyknęła przez szept - Nie możesz chociaż raz mnie posłuchać? - westchnęła zrezygnowana, sprawdziła czy Luke nie słyszy i pochyliła się nad siostrą - No i co takiego się stało?
- Co się stało? - spytała retorycznie - Zac się do mnie przyczepił. Jak on mi działa na nerwy! Wcale się nie znamy, a on tak po prostu przychodzi i mnie wkurza! - wyrzuciła z siebie po czym uspokoiła się chcąc przekazać siostrze coś ważnego - A tak po za tym wszystkim to myślę, że coś z nim nie tak - wyszeptała.
- Że co jest takiego "nie tak"? - zapytała jakby znudzona tym całym wywodem swojej siostry.
- No zawsze jak go widzę to się dziwnie czuje i kiedyś jak pomagał mi pozbierać książki to miałam jakieś chwilowe zamroczenie - powiedziała zupełnie poważnie, ale jej siostra nie podzielała tego stanu, ledwo wytrzymywała, żeby nie wybuchnąć śmiechem, ale zdołała się powstrzymać przybierając na twarz udawaną powagę.
- Może się zakochałaś - zdążyła wypowiedzieć i wybuchła niepochamowanym śmiechem.
- Ha-Ha-Ha! Bardzo śmieszne - wysyczała Alex pełna złości - No, ale spójrz. On praktycznie nic takiego nie robi, sama jego obecność mnie denerwuje i... przy nim czuje się nie swojo - wyszeptała, po czym zaczęła już głośniej - Jest jak... Jessie! - wykrzyknęła dumna z siebie - Irytuje mnie tak samo, a różnica między nimi jest taka, że ten się do mnie nie klei - wytłumaczyła.
- To pewnie kwestia czasu - zaśmiała się starsza z nich, jej siostra zmroziła ją wzrokiem.
- Kurde, ja na serio mówię - oburzyła się Alexis po czym szarpnęła się za jeszcze jeden napój - Ty nie masz takich problemów - wypowiedziała, ale po namyśle zmieniła zdanie - Nie, masz jeszcze większe, bo ja mam się czym bronić - zaśmiała się.
- Wal się - rzuciła Susanne, ale chwile później na jej usta wkradł się złowieszczy uśmiech - A słyszałaś, że Alan złamał nogę? - zapytała niby niewinnie, Alex kiwnęła głową - Chciałaś się jakoś zbliżyć do Iana, żeby go lepiej poznać, więc masz do tego okazje - powiedziała ożywiona, ale Alex nadal nie wiedziała o co chodzi siostrze.
- Niby jak?
- To zaproponuj swojej wychowawczyni, że on się nada. Przecież jest mało czasu na znalezienie kogoś odpowiedniego, więc jeżeli powiesz, że on będzie do tego idealny to się zgodzi - wyjaśniła szybko, będąc dumna ze swojego pomysłu.
- Nie - powiedziała ze spokojem - Wiesz jak bardzo zależy mi na tej sztuce, jak ja kocham aktorstwo, a mimo to chcesz wcisnąć tego - szukała odpowiedniego słowa, ale gdy nie znalazła postanowiła tłumaczyć dalej - podrzędnego aktorzynę jako główną rolę Romea? Czyś ty zwariowała?! Powaliło cię do końca?! - oburzyła się.
- Ej, ej, ej - obydwie wstały, jedna nie chcąc słuchać drugiej, a druga chcąc wytłumaczyć całą sytuację - Przecież tu chodzi o większe dobro - niestety nie tłumaczyła już dalej, gdyż jej siostra wyparowała.
Oczami Alexis:
Siedziała teraz na ławce, która znajdowała się pomiędzy stoiskiem z watą cukrową a stoiskiem z coca colą. Jej wzrok utkwiony był w pewnego chłopaka, który zaprząta jej myśli, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jej oczy ciskały pioruny, a usta wygięte były w grymas wyrażający nie więcej niż "teraz nie podchodź, bo mam pistolet w kieszeni, naładowany". Dokładnie obserwowała każdy ruch, który wykonuje rozlewając lemoniadę, był chyba znudzony, bo każda dziewczyna która stała teraz w jego kolejce stoi tam po raz dziesiąty. Uśmiechnęła się kpiąco na samą myśl o głupim pomyśle Susanne.
Była oburzona pomysłem Sue, a w jakimś stopniu jej umysł był na niego gotowy. Nie podobało jej się zniszczenie tej sztuki, ale "tu chodzi o większe dobro". Pff, przecież to ona miała wymyślać plany dotyczące JEJ misji. JEJ. A tu nagle na horyzoncie pojawia się jej siostra i niszczy cały jej genialny pomysł. Chociaż w sumie to... Ona nie miała żadnego pomysłu na to wszystko, więc czemu nie? Hmm, może dlatego, że czekała na zagranie tej sztuki bardzo długo i kiedy w końcu ma zagrać główną rolę i czuć się z tym dobrze Sue chce wcisnąć jakiegoś w ogóle nie zaineresowanego tym idiotę? Tak, może dlatego.
Nareszcie wstała z ławki i poprawiła swoją bokserkę. W końcu jeszcze tylko ona nie była w kolejce po lemoniadę, a miała do tego powody. Uśmiechnęła się sztucznie, żeby zrobić jako takie wrażenie i ruszyła w kierunku swojego celu. Cały czas jednak czuła na sobie czyjeś spojrzenie, ale postanowiła się tym nie przejmować, bo uznała, że najwidoczniej ma fajny tyłek.
Doszła do Iana, a jej sztuczny uśmiech powiększył się do granic możliwości. Stanęła przed nim tępo wpatrując się w chłopaka.
- Lemoniady? - zapytał po chwili milczenia, jego głos był zupełnie znudzony i beznamiętny.
- Yhym - mruknęła i spuścił głowę patrząc na swoje niepomalowane paznokcie, nie wiedziała jak zacząć tą rozmowę, bo w końcu to nie było normalne, ale ona może nagle zacząć szaleć i znów łamać krzesła.
- Proszę - uśmiechnął się, chyba jeszcze bardziej sztucznie niż Alex.
- Mam dla ciebie propozycję - powiedziała słodkim aż mdlącym głosikiem, nie spodobało się to ani jej ani jemu, spojrzał na nią jak na kolejną z rzędu wariatkę.
- Sorry, ale - nabrał w płuca dużo powietrza - nie mam ochoty. Nie jesteś w moim typie, tak samo jak każda z was. Wkurzacie mnie. Tak, wiem, mam ciało jak z okładki "SuperModel", ale nie musicie się wysilać i składać mi takich propozycji - wycharczał, a Alex myślała, że zaraz wybuchnie - Nie jestem napakowanym rozgrywającym czy kimkolwiek, żeby każda z was pchała i kleiła się do mnie - tego było już za wiele - Wiec nie obchodzi mnie twoja propozycja - ostatnie słowo przeciągnął tak jakby zaraz miał zwymiotować od samego wypowiadania go, spojrzał na nią ostatni raz i odszedł, niestety nie zaszedł za daleko, Alex złapała go za rękaw - Co? Nie wyraziłem się jasno? Chociaż twój plastik pewnie i tak połowy z tego nie zrozumiał - uśmiechnął się kpiąco, a ona złapała go mocno za przedramię i zaprowadziła w miejsce gdzie nikt nie będzie słyszał co ona mu mówi.
- A teraz ty mnie posłuchaj - z jej ust zniknął już sztuczny uśmiech, a zastąpił go wyraz oburzenia i wkurzenia, jej oczy palił żywy ogień, a ręce byłby niebezpiecznie blisko chłopaka - Ja nie jestem panną-przeleć-mnie-w-krzakach! Mam w dupie to czy ci się podobam czy nie, bo ty mi nie, a co do twojego pięknego ciała - zacytowała go z ironią - to też bym polemizowała. Nie przyszłam do ciebie po to, żeby dać dupy, a raczej zaproponować ci zagranie w sztuce, ale więcej ci nie będę mówiła. Teraz już wiem, że taki zakochany w sobie idiota nie umiałby nawet wytężyć swoich szarych komórek po to, żeby skupić się na tekście, a nie na swoim własnym obliczu! - wykrzyczała w jego stronę i pozostawiła go samego z nisko opuszczoną szczęką.
Oczami innych:
Uśmiechnął się szeroko na to co usłyszał. Ten chłopak był idiotą i dobrze, że w końcu ktoś mu to powiedział, choć on mówi mu to chyba przy każdym spotkaniu.
- Co się cieszysz? - warknął, ale jego rozmówca nic sobie z tego nie zrobił.
- Słyszałem - wyjaśnił krótko i zmienił wyraz twarzy - A teraz słuchaj uważnie. Dla dobra twojego i twojego brata weźmiesz udział w sztuce "Romeo i Julia" - zażądał, a on wiedział, że bezsensownym byłoby sprzeciwić się mu.
- Skąd wiesz, że to na pewno one? - szybko zmienił temat.
- Mam trochę więcej lat niż ty, więc się a tym znam - uśmiechnął się - Ty się zajmiesz Alexis, a ja tą silniejszą Susanne.
- Taa - westchnął i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Uhuhu! Dawno mnie tu nie było, a spowodowane jest to moim leniem. Mam wiele pomysłów, ale nie wiem jak ubrać to w słowa. Opustoszało na każdym z blogów jakie prowadzę, ale postaram się do zmienić.
Co do rozdziału to wprowadziłam nową narrację "Oczami innych", oczywiście nie byłabym sobą gdybym od razu powiedziała kto z kim rozmawiał. Sami pomyślcie!
Kolejną rzeczą jaka się zmieniła to moja nazwa, teraz jestem Woun
Do następnego rozdziału

2 komentarze:

  1. Witaj :)
    Podobał Ci się prolog mojego opowiadania opublikowany na blogu Venetii Noks "Dwa Światy", dlatego zapraszam Cię na dalszy ciąg tej historii na stronie http://ciemna-strona-dobra.blogspot.com/
    Pozdrawiam!
    Addie Della Robbia

    OdpowiedzUsuń