niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział siódmy

Oczami Susanne:
Po wczorajszym dniu była wykończona. Kiedy tylko się obudziła w jej głowie pojawiło się pytanie: Czy aby z Luke'iem wszystko w porządku? Nawet nie wiedziała co Alexis mu zrobiła, nie wiedziała dokładnie na jakim etapie magii jest jej siostra. Myślała, że wie o niej wszystko, że jej o wszystkim mówi, przecież to jest jej mała siostrzyczka. Mała? Pff, wie więcej niż ona na temat magii i wszystkich stworzeń "magicznych", miała tę księgę magiczną, a ona nwet o tym nie wiedziała. W tej chwili wcale nie czuła się starsza od Alex. Czuła się głodna wiedzy, to ona powinna oświecać swoją siostrę jakimiś mądrymi formułkami, ale... Nie! Jednak nie. Magia jest nienormalna, czyli ona trzymając się od niej z daleka robi dobrze, prawda? No, właśnie. Wcale nie wiedziała czy robi dobrze. Chciała tak się czuć, ale to było zbyt skomplikowane. Jedyne czego jej było potrzeba to być normalną nastolatką, a nie wiedźmą.
Niechętnie wstała z łóżka i spojrzała na podłogę. Na niej spał Luke przykryty grubym, zielonym kocem. Leżał na wielu poduszkach zniesionych z góry. Nie mogła go tak po prostu wypuścić z pokoju do brata, który tak bezceremonialnie użył przy nim magii wcześniej nie mówiąc mu o jej istnieniu. Nie znała Iana, więc nie mogła na to pozwolić.
Uśmiechnęła się na sam ten widok. Nie przespała tej nocy, bo wprowadzała go w świat magii i tego czego ona za sobą niesie. Oczywiście mówiła w większości negatywnie, bo ona sama tak ją postrzegała. Dla niej nie przynosiła nic dobrego, a to że Luke'owi jego własny brat o niej nie powiedział wskazuje, że dla niego też nie niesie dobrych chwil. Zresztą czego ona oczekuje? Przecież jak już dawno stwierdziła, to nie jest normalne.
Nachyliła się nad chłopakiem i mało delikatnie zdjęła z niego koc.
- Wstawaj! Trzeba się ogarnąć do szkoły - westchnęła ciężko widząc nadal śpiącego przyjaciela, zaczęła o szturchać i ciągnąć, ale nic nie dało rady, był zbyt śpiący - Jeżeli teraz nie wstaniesz to pójdę po moją siostrzyczkę Alexis, a ona nie jest taka miła - uśmiechnęła się ni to sprytnie ni zadziornie.
Ten wstał jakby się paliło. Kiedy tylko usłyszał te słowa wiedział, że nie może dopuścić do tego, żeby Alex przyszła i zaczęła go budzić. Tak wiele razy Sue opowiadała mu o tym jak jej młodsza siostra ją budziła. Pewnego ranka, kiedy Sue miała kaca, bo zbyt mocnej imprezie (chyba jedynej takiej w jej życiu) Alex przyszła do niej blenderem, zmęczona szatynka nie miała nawet ochoty otwierać oczu, bo zupełnie nie obchodziło ją co siostra robi. Oprócz zakrycia głowy poduszką, przez zbyt głośne warczenie blendera, nie ruszyła się ani o milimetr. Gdyby wiedziała co szykuje Alexis na pewno już dawno byłaby gotowa. Po kilku minutach mogła odetchnąć z ulgą, kiedy warczenie się skończyło. Niestety gorsza część planu tuż przed nią... Nie zdążyła nawet zdjąć poduszki z głowy, kiedy poczuła coś cuchnącego, a po jej ciele przeszyły ciarki, kiedy tylko na jej odsłoniętych plecach pojawiła się lepka maź. Wyskoczyła jak poparzona z łóżka oburzonym wzrokiem lustrując rozbawioną siostrę. Ta w ręku trzymała łyżkę, na której znajdowała się różowa breja. Jak się później dowiedziała były to zmiksowane jajka, mielone mięso, śledź, majonez, dużo ketchupu, jabłko, twaróg i dżem truskawkowy.
- No przecież się ogarniam - warknął tylko, na co zaśmiała się tym samym komentując jego wrogie nastawienie - A wiesz, że nie mam się w co ubrać? - powiedział dość poważnie na co uśmiechnęła się promiennie.
- Hyh, myślałam, że mężczyźni nie miewają takich problemów - dodała z jeszcze większym uśmiechem, ten spojrzał na nią oburzony i prychnął pod nosem - Masz - podała mu stos ubrań - To są ubrania Jace'a, możesz je wziąć.
- Taa, dzięki - odebrał od niej stosik równo ułożonych ubrań - Gdzie łazienka? - zapytał lekko speszony, nie lubił u kogoś nocować, a co dopiero u dwóch czarownic.
- Korytarzem w lewo, pierwsze drzwi - uśmiechnęła się.
- Dzięki - odwdzięczył jej się tym samym uśmiechem po czym wyszedł.
Patrzyła w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był kilka sekund. Potem odwróciła się do swojej szafy i otworzyła ją na oścież. Szybko przejrzała większość ciuchów i zaparła ręce o drzwiczki w geście załamania.
- Nie mam się w co ubrać.

Oczami Alexis:
Głośna muzyka, chaos, kiełbaski z grilla, lemoniada, krótkie spodenki i dużo lanej wody. Tak dziś wyglądał dziedziniec szkoły do której chodziły nasz bohaterki. Szkolny "Dzień Lemoniady" był miłą odskoczną od szarej rzeczywistości. Każdy biegał z jednego miejsca do drugiego, uczniowie w ten dzień nie musieli słuchać nauczycieli czy siedzieć na wykładach, to był wolny czas. Szkoła udostępniła miejsce, a wszyscy korzystali. Wszystko przygotowali sami. Stoły, przekąski, kiełbaski, picie, ławki i wiele atrakcji, które bardzo przypadły do gustu dzisiejszym nastolatkom.
Alexis jak każdy inny uczeń korzystała z tego dnia. Już od tygodnia miała naszykowane swoje krótkie jeansy i ulubioną białą bokserkę. Zawsze kochała ten dzień, było ciepło i jej koledzy wymyślali wspaniałe pomysły, a ona wraz z Rebeką świetnie się bawiły. Jedyny taki dzień, ale w tym roku było inaczej... Miała do wypełnienia zdanie, które sama sobie wyznaczyła. Znaleźć Iana, porozmawiać z nim, wytłumaczyć mu, że źle zrobił i zakończyć historyjkę "Brat bratu wrogiem, bo nie powiedział mu o magii" happy endem.
Jak na razie szło jej nieźle, miała na oku starszego braciszka. A tak właściwie to kroiła arbuza gigantycznym nożem na zatłoczonym placu, jej stół stał na przeciw innemu, a szczęśliwy traf chciał, że należał on do Iana. Mogła na niego patrzeć tyle ile chciała, gdyby nie ktoś kto pojawił się niespodziewanie i wyjątkowo mocno psując jej humor.
- Nie za ostry nóż dla takiej dziewczyny - usłyszała tuż obok siebie - Możesz sobie zrobić nim krzywdę - ostrzegł uśmiechając się zadziornie - Przypadkowo - wytłumaczył widząc jej karcące spojrzenie mówiące "nie jestem debilem".
- Sobie nie, ale komuś - odpowiedziała odwracając się do niego z nożem, na którym nadziany był kawałek arbuza - Przypadkowo - uśmiechnęła się w ten sam sposób co on i zjadła owoc.
Zac poszerzył swój uśmiech. Nie był zaskoczony jej pyskatym zachowaniem, właśnie tego oczekiwał. Przez jej charakter załatwi swoje sprawy szybciej niż myślał.
Alex zaś szybko chciała pozbyć się natręta. Co on sobie myślał? Przychodzi tu i zakłóca jej spokój, przeszkadza w zadaniu, irytuje oraz psuje plan dnia. Przecież oni nawet nie rozmawiali nigdy, a on zwraca się do niej jakby znali się od lat.
Zmierzyła go srogim spojrzeniem i wróciła do swojej wcześniejszej czynności. Kątem oka cały czas obserwowała Iana, który męczył się z rozlewaniem lemoniady natarczywym dziewczynom, w tym także jej przyjaciółki Rebeki. Lekko zmieszała się na ten widok, ale nie zamierzała nic robić. Na razie.
- To twój chłopak? - zapytał z rozbawieniem po raz kolejny burząc jej piramidę myślową, przez którą próbowała ogarnąć całą tą sytuację.
- On? - wskazała nożem na Iana, ale cały czas utrzymywała kontakt wzrokowy z ciemnowłosym - Co ci znowu przyszło do głowy? - warknęła poniekąd rozbawiona insynuacją Zaca.
- No wiesz... - zbliżył się do niej delikatnie odbierając nóż - Cały czas na niego patrzysz - podszedł do stołu i zaczął kroić duży owoc - No i zabijasz wzrokiem wszystkie dziewczyny, które się do niego uśmiechną - dodał rozbawiony, ale ona nie podzielała jego stanu, zbulwersowana zabrała mu nóż nie szczędząc sił na delikatność.
- Nie zabijam nikogo wzrokiem - warknęła rozcinając arbuza na pół - A raczej próbuje zrozumieć co je do niego ciągnie, lgną do niego jak muchy do lepu - prychnęła jakby chciała tym mu udowodnić, że to straszna głupota - No, a że w tym gronie jest też moja przyjaciółka, więc się tam patrzę - odwróciła się do niego gwałtownie z nożem wyciągniętym prosto w jego tors - A ty nie gadaj głupot skoro się w ogóle nie znasz - rzuciła szybko i odłożyła śmiercionośne narzędzie - Jak chcesz to zajmij się tym, ja spadam - powiedziała na odchodne i ruszyła w stronę szkoły.
- Kroić na małe czy duże kawałki? - zapytał swoim irytującym głosem, tylko po to, żeby ją trochę wkurzyć.
- Na takie, żeby żadnemu uśmiechniętemu dupkowi nie utknęły w gardle - warknęła z sarkastycznym uśmiechem w jego stronę po czym zniknęła.
Już nie miał wątpliwości, że to one. Teraz potrzebował ich po swojej stronie, a fakt, że to siostry tylko sprawia, że ta 'misja' jest jeszcze łatwiejsza.
Oczami Susanne:
Ubrana była w czerwono-czarną miniówkę w kratę oraz jasnoniebieską koszulę. Bawiła się świetnie, a powodem tego była obecność Luke'a. Nigdy tak dobrze nie czuła się tego dnia. Zawsze był dla niej uciążliwy. Te roześmiane mordy, oblane bluzki, owoce na każdym skrawku ciała i w tym wszystkim ona. Ale tego roku było inaczej, był z nią jej przyjaciel. Teraz to ona należała do grupy "roześmianych mord", ale wcale jej to nie przeszkadzało. Nareszcie była odprężona i zapomniała o problemach związanych z magią. Miała już tego dość, a ten dzień był jak sen, jak marzenie, jak bajka. Był jak namiastka normalnego życia.
Siedziała właśnie przed stoiskiem koktajlowym, który był obsługiwany przez Luke'a. Rozmawiała z nim co chwila parskając śmiechem. Tę, jakże uroczą rozmowę, przerwała im jej własna siostra, która wydawała się być poddenerwowana.
- Co jest? - Sue odwróciła się w jej stronę podając kubek z lemoniadą, który Alex szarpnęła mocno po chwili opróżniając całą jego zawartość - Więc? - ponagliła ją Susanne widząc, że sama rozmowy nie zacznie.
- Kurde, no. Czy ze mną jest coś nie tak? - spojrzała jej prosto w oczy będąc zdenerwowana do granic możliwości - Bo widzisz - zaczęła uspokajając się - Dziś chciałam się czegoś dowiedzieć - ściszyła głos - Wiem, że tego nie pochwalasz, ale chciałam porozmawiać z Ianem - wyszeptała bardzo cicho, dobrze wiedziała, że jej siostra na pewno się wkurzy, bo po pierwsze to niebezpieczne, a po drugie sama chciała to zrobić.
- Coś ty sobie myślała?! - krzyknęła przez szept - Nie możesz chociaż raz mnie posłuchać? - westchnęła zrezygnowana, sprawdziła czy Luke nie słyszy i pochyliła się nad siostrą - No i co takiego się stało?
- Co się stało? - spytała retorycznie - Zac się do mnie przyczepił. Jak on mi działa na nerwy! Wcale się nie znamy, a on tak po prostu przychodzi i mnie wkurza! - wyrzuciła z siebie po czym uspokoiła się chcąc przekazać siostrze coś ważnego - A tak po za tym wszystkim to myślę, że coś z nim nie tak - wyszeptała.
- Że co jest takiego "nie tak"? - zapytała jakby znudzona tym całym wywodem swojej siostry.
- No zawsze jak go widzę to się dziwnie czuje i kiedyś jak pomagał mi pozbierać książki to miałam jakieś chwilowe zamroczenie - powiedziała zupełnie poważnie, ale jej siostra nie podzielała tego stanu, ledwo wytrzymywała, żeby nie wybuchnąć śmiechem, ale zdołała się powstrzymać przybierając na twarz udawaną powagę.
- Może się zakochałaś - zdążyła wypowiedzieć i wybuchła niepochamowanym śmiechem.
- Ha-Ha-Ha! Bardzo śmieszne - wysyczała Alex pełna złości - No, ale spójrz. On praktycznie nic takiego nie robi, sama jego obecność mnie denerwuje i... przy nim czuje się nie swojo - wyszeptała, po czym zaczęła już głośniej - Jest jak... Jessie! - wykrzyknęła dumna z siebie - Irytuje mnie tak samo, a różnica między nimi jest taka, że ten się do mnie nie klei - wytłumaczyła.
- To pewnie kwestia czasu - zaśmiała się starsza z nich, jej siostra zmroziła ją wzrokiem.
- Kurde, ja na serio mówię - oburzyła się Alexis po czym szarpnęła się za jeszcze jeden napój - Ty nie masz takich problemów - wypowiedziała, ale po namyśle zmieniła zdanie - Nie, masz jeszcze większe, bo ja mam się czym bronić - zaśmiała się.
- Wal się - rzuciła Susanne, ale chwile później na jej usta wkradł się złowieszczy uśmiech - A słyszałaś, że Alan złamał nogę? - zapytała niby niewinnie, Alex kiwnęła głową - Chciałaś się jakoś zbliżyć do Iana, żeby go lepiej poznać, więc masz do tego okazje - powiedziała ożywiona, ale Alex nadal nie wiedziała o co chodzi siostrze.
- Niby jak?
- To zaproponuj swojej wychowawczyni, że on się nada. Przecież jest mało czasu na znalezienie kogoś odpowiedniego, więc jeżeli powiesz, że on będzie do tego idealny to się zgodzi - wyjaśniła szybko, będąc dumna ze swojego pomysłu.
- Nie - powiedziała ze spokojem - Wiesz jak bardzo zależy mi na tej sztuce, jak ja kocham aktorstwo, a mimo to chcesz wcisnąć tego - szukała odpowiedniego słowa, ale gdy nie znalazła postanowiła tłumaczyć dalej - podrzędnego aktorzynę jako główną rolę Romea? Czyś ty zwariowała?! Powaliło cię do końca?! - oburzyła się.
- Ej, ej, ej - obydwie wstały, jedna nie chcąc słuchać drugiej, a druga chcąc wytłumaczyć całą sytuację - Przecież tu chodzi o większe dobro - niestety nie tłumaczyła już dalej, gdyż jej siostra wyparowała.
Oczami Alexis:
Siedziała teraz na ławce, która znajdowała się pomiędzy stoiskiem z watą cukrową a stoiskiem z coca colą. Jej wzrok utkwiony był w pewnego chłopaka, który zaprząta jej myśli, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jej oczy ciskały pioruny, a usta wygięte były w grymas wyrażający nie więcej niż "teraz nie podchodź, bo mam pistolet w kieszeni, naładowany". Dokładnie obserwowała każdy ruch, który wykonuje rozlewając lemoniadę, był chyba znudzony, bo każda dziewczyna która stała teraz w jego kolejce stoi tam po raz dziesiąty. Uśmiechnęła się kpiąco na samą myśl o głupim pomyśle Susanne.
Była oburzona pomysłem Sue, a w jakimś stopniu jej umysł był na niego gotowy. Nie podobało jej się zniszczenie tej sztuki, ale "tu chodzi o większe dobro". Pff, przecież to ona miała wymyślać plany dotyczące JEJ misji. JEJ. A tu nagle na horyzoncie pojawia się jej siostra i niszczy cały jej genialny pomysł. Chociaż w sumie to... Ona nie miała żadnego pomysłu na to wszystko, więc czemu nie? Hmm, może dlatego, że czekała na zagranie tej sztuki bardzo długo i kiedy w końcu ma zagrać główną rolę i czuć się z tym dobrze Sue chce wcisnąć jakiegoś w ogóle nie zaineresowanego tym idiotę? Tak, może dlatego.
Nareszcie wstała z ławki i poprawiła swoją bokserkę. W końcu jeszcze tylko ona nie była w kolejce po lemoniadę, a miała do tego powody. Uśmiechnęła się sztucznie, żeby zrobić jako takie wrażenie i ruszyła w kierunku swojego celu. Cały czas jednak czuła na sobie czyjeś spojrzenie, ale postanowiła się tym nie przejmować, bo uznała, że najwidoczniej ma fajny tyłek.
Doszła do Iana, a jej sztuczny uśmiech powiększył się do granic możliwości. Stanęła przed nim tępo wpatrując się w chłopaka.
- Lemoniady? - zapytał po chwili milczenia, jego głos był zupełnie znudzony i beznamiętny.
- Yhym - mruknęła i spuścił głowę patrząc na swoje niepomalowane paznokcie, nie wiedziała jak zacząć tą rozmowę, bo w końcu to nie było normalne, ale ona może nagle zacząć szaleć i znów łamać krzesła.
- Proszę - uśmiechnął się, chyba jeszcze bardziej sztucznie niż Alex.
- Mam dla ciebie propozycję - powiedziała słodkim aż mdlącym głosikiem, nie spodobało się to ani jej ani jemu, spojrzał na nią jak na kolejną z rzędu wariatkę.
- Sorry, ale - nabrał w płuca dużo powietrza - nie mam ochoty. Nie jesteś w moim typie, tak samo jak każda z was. Wkurzacie mnie. Tak, wiem, mam ciało jak z okładki "SuperModel", ale nie musicie się wysilać i składać mi takich propozycji - wycharczał, a Alex myślała, że zaraz wybuchnie - Nie jestem napakowanym rozgrywającym czy kimkolwiek, żeby każda z was pchała i kleiła się do mnie - tego było już za wiele - Wiec nie obchodzi mnie twoja propozycja - ostatnie słowo przeciągnął tak jakby zaraz miał zwymiotować od samego wypowiadania go, spojrzał na nią ostatni raz i odszedł, niestety nie zaszedł za daleko, Alex złapała go za rękaw - Co? Nie wyraziłem się jasno? Chociaż twój plastik pewnie i tak połowy z tego nie zrozumiał - uśmiechnął się kpiąco, a ona złapała go mocno za przedramię i zaprowadziła w miejsce gdzie nikt nie będzie słyszał co ona mu mówi.
- A teraz ty mnie posłuchaj - z jej ust zniknął już sztuczny uśmiech, a zastąpił go wyraz oburzenia i wkurzenia, jej oczy palił żywy ogień, a ręce byłby niebezpiecznie blisko chłopaka - Ja nie jestem panną-przeleć-mnie-w-krzakach! Mam w dupie to czy ci się podobam czy nie, bo ty mi nie, a co do twojego pięknego ciała - zacytowała go z ironią - to też bym polemizowała. Nie przyszłam do ciebie po to, żeby dać dupy, a raczej zaproponować ci zagranie w sztuce, ale więcej ci nie będę mówiła. Teraz już wiem, że taki zakochany w sobie idiota nie umiałby nawet wytężyć swoich szarych komórek po to, żeby skupić się na tekście, a nie na swoim własnym obliczu! - wykrzyczała w jego stronę i pozostawiła go samego z nisko opuszczoną szczęką.
Oczami innych:
Uśmiechnął się szeroko na to co usłyszał. Ten chłopak był idiotą i dobrze, że w końcu ktoś mu to powiedział, choć on mówi mu to chyba przy każdym spotkaniu.
- Co się cieszysz? - warknął, ale jego rozmówca nic sobie z tego nie zrobił.
- Słyszałem - wyjaśnił krótko i zmienił wyraz twarzy - A teraz słuchaj uważnie. Dla dobra twojego i twojego brata weźmiesz udział w sztuce "Romeo i Julia" - zażądał, a on wiedział, że bezsensownym byłoby sprzeciwić się mu.
- Skąd wiesz, że to na pewno one? - szybko zmienił temat.
- Mam trochę więcej lat niż ty, więc się a tym znam - uśmiechnął się - Ty się zajmiesz Alexis, a ja tą silniejszą Susanne.
- Taa - westchnął i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Uhuhu! Dawno mnie tu nie było, a spowodowane jest to moim leniem. Mam wiele pomysłów, ale nie wiem jak ubrać to w słowa. Opustoszało na każdym z blogów jakie prowadzę, ale postaram się do zmienić.
Co do rozdziału to wprowadziłam nową narrację "Oczami innych", oczywiście nie byłabym sobą gdybym od razu powiedziała kto z kim rozmawiał. Sami pomyślcie!
Kolejną rzeczą jaka się zmieniła to moja nazwa, teraz jestem Woun
Do następnego rozdziału

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział szósty

Oczami Alexis:
Dziś odbywają się kolejne próby do występu. Alex była strasznie podekscytowana, już nie mogła się doczekać samego występu. Wyobrażała go sobie i stwierdziła tylko jedno "będzie idealny". Czuła to w swoich kościach. Ledwo wytrzymywała na lekcjach, żeby usiedzieć na miejscu. Cały czas myślała o tym co będzie dalej, jakie stroje wymyśli pani Katherine. Od tygodnia od niczym innym nie myślała. W domu zadręczała domowników tym tematem, ale wcale nie to miała na celu. Jej celem było odwrócenie uwagi od tego co dzieje się u niej w pokoju. Otóż Alex kiedyś na strychu czyjegoś domu (oczywiście była tam dla zabawy) znalazła księgę. Z początku nie wszystko rozumiała, ale później kiedy wczytała się w słowa dokładniej zrozumiała, że to są zaklęcia. Nie mogła o tym powiedzieć Sue, bo wie jakby zareagowała. Powiedziała by, że to jest nieodpowiedzialne, a książka jest nie nasza własnością, więc musiała by się fatygować odnieść ją tam skąd wzięła. Pół biedy z odniesieniem, ale Alex wcale nie pamiętała z czyjego domu to było. I to najbardziej ją dobijało, dowiedziała się, że ktoś w mieście miał podobne tajemnice do jej, ale przez swoją głupotę nawet nie wiedziała kto. Gdybym czasem choć trochę pomyślała - oburzyła się na sama siebie w głowie.
Nagle zadzwonił dzwonek, ostatnia lekcja minęła. Teraz zostało już tylko kółko teatralne! Coś na co czekała od samego rana. Szybko wrzuciła książki do plecaka i pognała w stronę drzwi. Kiedy tylko doszła do pierwszej ławki poczuła coś mokrego na plecach. Zdjęła plecak i zobaczyła, że cały jest mokry. Ona to ma pecha! Akurat teraz?!
- Fuck! - szepnęła pełna złości, ale tak aby jej nikt nie usłyszał.
Szybko wyjęła książki i spojrzała na dno plecaka, oczywiście, że nie dokręciła wody. Co za idiotyczna sytuacja - zaśmiała się przez złość. Rozejrzała się ostrożnie po klasie, nie było nikogo oprócz pani Greensty i dwóch uczennic. Mogła chyba zaryzykować... Przecież to szybko pójdzie i nikt nie zauważy. Obróciła głowę do tyłu sprawdzając czy aby na pewno nikt nie patrzy i szybkim ruchem ręki oczyściła swój plecak, a następnie książki. Rozejrzała się zadowolona ze swojej pracy i uśmiechnęła szeroko. Spakowała się po raz drugi i wyszła z klasy.
Kolejny pech, kiedy wychodziła wpadła na kogoś. Często jej się to zdarza, ale, żeby akurat w ten dzień?! To chyba już lekka przesada. Książki jej wypadł, gdyż nie zapięła suwaka. Szybko pochyliła się, żeby je pozbierać, kiedy obok swoich rąk zauważyła też inne. Zabrała część książek i włożyła do środka, następnie swój wzrok przerzuciła na chłopaka. Nie widziała go, ale z tego co opowiadała jej Susanne to pewnie był ten nowy. Jak mu tam było? Ach, tak, Zac.
- Przepraszam - powiedziała lekko wkurzona, próbując zachować choć pozory dobrych manier.
- Nie, to ja - uśmiechnął się szeroko, od razu wyczuł, że jakby mogła i miała czas to rzuciła by się na niego z pięściami, już wiedział, że to ona.
- Mogę? - wskazała lekko na książki, po chwili podał jej je, a ona dotknęła nie chcący jego dłoni, na jedną nanosekundę miała mroczki przed oczami, a ręka parzyła jakby włożyła ją do wrzątku - Dzięki.
Odwróciła się zmieszana poszła na lekcję z panią Katherine. To było dziwne, a nawet bardzo dziwne. Poczuła jakby coś specjalnie odpychało ją od niego albo co gorsza, żeby użyła na nim swoich czarów. Ale wychodziło na to, że albo zwariowała albo musi sobie poczarować. Szybko wbiegła przez białe drzwi do sali przygotowań, oczywiście spóźniona.

Oczami Susanne:
Po lekko opóźnionych zajęciach teatralnych, z powodu jej braku odtwórczyni głównej roli, poszła razem z Luke'iem do kawiarni. Widziała, że coś jest nie tak z jej przyjacielem, ale nie wiedziała co go trapi, a jeżeli chodziło o jego prywatne sprawy był bardzo skryty. Próbowała coś z niego wyciągnąć i będąc przy tym mało brutalna, ale nic nie działało. Nie chciała jednak zasypywać go setkami pytań, bo nie to miała na celu. Właśnie dlatego zaproponowała mu wypad do kawiarenki, miała nadzieję, że tam będą mogli na spokojnie porozmawiać i wyciągnie z niego co się dzieje.
Weszli przez szklane, duże drzwi i usiedli gdzieś w kącie. Chłopak udawał, że jest w świetnym humorze, ale mu się to nie udawało. Sue potrafiła rozpoznać kiedy jest smutny, a kiedy nie posiada się z radości. Już od samego początku znaleźli wspólny język, wiedziała, że może na nim polegać i wyjawiała mu wszystkie swoje troski, no prawie wszystkie. A to, że on tak po prostu zamyka się przed nią i przed całym światem było nie do zniesienia. Ona na prawdę traktowała go jak przyjaciela, ale nie miała pewności czy on traktuje ją tak samo.
Zamówili po herbacie i szarlotce. Sue przez jakiś czas patrzyła na chłopaka, który był nieobecny, patrzył gdzieś za okno i wdawał się w ogóle nie zwracać na nią uwagi. Ten jego gest zdenerwował ją na co głośno westchnęła, ale i tego nie zauważył.
- Ej! - szturchnęła go w ramię i nareszcie na nią spojrzał.
- Co? - był zdezorientowany, a ona dała mu do zrozumienia, że właśnie się obraziła - No, przepraszam - wydukał - Co mówiłaś? - zapytał już grzeczniej próbując poprawić swoją sytuację, choć wiedział, że to nie będzie proste.
- Mówiłam, że jesteś idiotą - skomentowała jego zachowanie - Ale powiem ci coś, ja nawet jeżeli byłam tak bardzo pogrążona swoimi myślami jak ty to i tak wszystko ci później powiedziałam. Przez ten wywód chcę skłonić cię do powiedzenia mi co się dzieje - dodała dość twardo, na co on oburzył się lekko, ale wiedział, że ma rację.
- Nic się nie dzieje - próbował skłamać, ale widząc jej morderczy wzrok zmienił zdanie - Chodzi o Ian'a - wytłumaczył jednym zdaniem.
- Co z nim? - dopytywała się.
- To, że nie dawno się przeprowadziliśmy tutaj, a on znów chce wyjeżdżać - Sue zatkało, przecież nie mogła stracić przyjaciela, nie teraz - Powiedziałem mu, że ja tu zostaje, ale na to wydarł się i... - uciął w tym momencie jakby to już było za wiele, po chwili kelnerka podała ich zamówienie, Sue pokazała, żeby kontynuował, ale on milczał.
- I? - warknęła zniecierpliwiona, mieli nie mieć przed sobą tajemnic, a tu nagle w połowie milczy i zamyka się w sobie, to robi się nieznośne.
- I zrobił coś dziwnego - przybliżył się do niej jakby to co zaraz powie musi zostać wielka tajemnicą, która nie może wyjść poza ich dwoje, kiedy tylko to zrobił ona też przybliżyła się do niego ciekawa co też mogłoby być takie "dziwne" - On... on... - nie mógł się wysłowić co także zdenerwowało dziewczynę - On przesunął krzesło - powiedział bardzo poważnie, ale ona myślała, że zaraz wybuchnie śmiechem, patrzyła na niego jak na wariata.
- Aha - ledwo się powstrzymywała, żeby nie zacząć się śmiać.
- Ale nie tak jak ty myślisz - poprawił się widząc jej reakcję - On po prostu podniósł rękę i podniósł krzesło trzaskając nim o ścianę, ale nawet go nie dotknął - Sue w końcu zrozumiała o co mu chodzi, czyli, że Ian też jest czarodziejem? To dlaczego Luke tego nie wie skoro jest jego bratem i razem odziedziczyli tę moc? Coś tu jest nie tak, a ona dowie się co - Wiem, że pewnie teraz myślisz, że jestem wariatem albo upośledzonym umysłowo, ale to prawda - tłumaczył się.
- Wiem - powiedziała ni to do siebie ni to do niego myśląc, że nie usłyszy, jednak on usłyszał. Spojrzał na nią jakby z zadowoleniem i zdziwieniem i już miała zadać pytanie, kiedy ta spojrzała w końcu na niego i uśmiechnęła się czym zmieszała chłopaka.
- Czyli mi wierzysz? - zapytał z nadzieją, miał swoje teorie na temat siebie i swojego brata, ale bał się je komukolwiek powiedzieć, żeby nie uznali go za wariata, ale teraz wiedział, że Susanne może powiedzieć wszystko - To wszystko dzieje się na prawdę - powiedział, a ona już wiedziała, że nie prowadzi to do niczego dobrego.
Dotknęła opuszkami palców jego skroni używając zaklęcia hipnozy. Spojrzała mu w jego otumanione oczy i zaczęła.
- A teraz nic nie powiesz, pójdziesz za mną i o nic nie zapytasz - przytaknął głową, a ona go puściła.
Zapłacili za swoje zamówienie i oboje wyszli z tego miejsca. Sue szybko wyjęła z kieszeni telefon i zadzwoniła do siostry, wiedziała, że musi wszystko jej powiedzieć, bo nie miały przed sobą tajemnic. Po za tym w sprawach "magicznych" jej siostra była bardziej rozeznana.

Oczami Alexis:
Dziewczyna cały czas czuła się przez kogoś obserwowana. Co chwila obracała się za siebie, ale nikogo tam nie było. Czuła się z tym niekomfortowo, ale wiedziała, że da sobie radę. Znała już więcej zaklęć dzięki księdze zaklęć, cały czas miała ją przy sobie. Nauczyła się ją uczynić niewidzialną, potrafiła to, ale tylko na małych przedmiotach. Wszystkie te zaklęcia były łatwe, ale za każdym razem pojawiało się ostrzeżenie, że są bardzo wyczerpujące. Alex chciała spróbować czegoś trudniejszego i wcale nie bała się o wyczerpanie, bo nawet nie odczuwała skutków magi na sobie. Chciała po prostu korzystać z tego co dawało jej życie, przecież nie będzie przez całe życie ukrywać tego kim jest. Nie miała zamiaru zestarzeć się i siedzieć jak potulna babcia kiedy tyle może przeżyć. Nie chciała być zwykła. Codziennie ćwiczyła zaklęcia, żeby być silna i w końcu znaleźć kogoś takiego jak ona, aby móc wykorzystać swoje zdolności.
Nagle jej rozmyślenia przerwał dźwięk swojego telefonu. Szybko wyjęła go z kieszeni, na wyświetlaczu imię jej kochanej siostry. Przybrała uśmiech na usta i odebrała połączenie, nie zdążyła powiedzieć głupiego "hej", gdyż została przytłoczona lawiną słów Sue.
- Właśnie prowadzę do domu zahipnotyzowanego chłopaka, który powiedział mi, że jego brat jest wiedźminem czy czymkolwiek co potrafi czarować, a ja nie widząc co robić rzuciłam na niego zaklęcie, ale nie wiem czy dobrze i w każdej chwili może się wybudzić z transu i uznać mnie za wariatkę lub zjawę, więc do jasnej cholery powiedz mi gdzie jesteś?! - wszystko powiedziała na jednym tchu, a Alex złączyła wszystkie fakty w jakąś całość.
- Spokojnie, małe - zaczęła - Zaraz tam będę, zaprowadź go do mojego pokoju i czekajcie na mnie, ale najpierw upewnij mnie, że tym kimś jest Luke - Sue westchnęła ciężko na znak, że tak.
Alex rozłączyła się i zamiast siedzieć przed jakimś pub'em wzięła swoje rzeczy i ruszyła do domu. Dziwne uczucie nie opuszczało jej na ani na krok. Teraz kiedy wiedziała, że Ian najprawdopodobniej jest czarownikiem nie była pewna czy ma się czego obawiać. Od razu wiedziała, że w tym całym zbiorowisku nowych facetów w szkole jest coś dziwnego. Przecież to nie było normalne, ze prawie za jednym razem do szkoły przybyło trzech facetów. Tak, mówiła o nich wszystkich jako o podejrzanych. O Ian'ie wiedziała teraz, ale Zac wydawał jej się dziwny, wtedy gdy podawał jej książki... To uczucie i przebłysk, a raczej zaćmienie. Powinna o tym powiedzieć Susanne, ale później, nie teraz.
Szybko dotarła do domu i bez przywitania z Jace'em lub ciocią wbiegła na górę. Zostawiła plecak na łóżku i podeszła do Sue, która przytrzymywała jęczącego Luke'a na krześle, najwidoczniej hipnoza prysnęła. Podeszła do łóżka i przyklęknęła przy nim, zaczęła szukać czegoś pod nim, a kiedy to znalazła uśmiech na jej ustach poszerzył się. Starsza siostra w tym czasie zajęta była szarpaniem się z chłopakiem. Szybko usiadła na łóżku i otworzyła księgę na jakieś stronie, rzuciła tylko na nią okiem i podeszła do Luke'a. Spojrzała w jego przestraszone oczy i złapała mocno jego głowę, nie tak lekko jak uprzednio jej siostra, ale bardzo mocno, nawet nie zdawała sobie sprawy jak.
- Cicho - powiedziała, a on uspokoił się - Trzeba zapalić szałwię, żeby nikt nie słyszał co dzieje się w pokoju - ledwo zdążyła to powiedzieć, kiedy jej siostra zakadziła już prawie całe pomieszczenie - Już - zakrztusiła się - To nie jest zabawka - zaśmiała się.
Niestety Sue nie było do śmiechu. Przed chwilą dowiedziała się o jakimś obcym w miasteczku i to jeszcze bracie jej przyjaciela. Alex za to nic sobie z tego nie robiła, poniekąd była zadowolona, że do jej nudnego życia wplątała się jakaś tajemnica. Ponownie podeszła do chłopaka, który próbował uciec, ale nie mógł. Znów złapała go za głowę i znów nie była za delikatna. Cieszyła się, że swobodnie może używać magii.
- Dilata mentem veniat ad me quid tu me nunc latitat - zamknęła oczy i zaczęła zaklęcie.
Widziała w swojej głowie kłótnie z Ian'em, trzask i to co robi, czuła strach Luke'a i widziała złość, ale także zdenerwowanie jego brata.
Susanne tym czasem siedziała u niej na łóżku i wertowała nie znaną jej książkę, Skąd jej mała siostra ją miała? Musi chyba z nią poważnie porozmawiać.
Po chwili Alex z uśmiechem na ustach odwróciła się do siostry, ale gdy zobaczyła jej sroga minę wiedziała, że nie będzie łatwo. Tylko tym razem miała jakiekolwiek argumenty, aby siostra jej wysłuchała, bo przecież w końcu pomogła.
- A więc - chciała zacząć, żeby odwlec rozmowę, ale Sue jej przerwała.
- A więc powiedz mi co to jest? - rzuciła jej książkę, a Alex złapała ją szybko i trzymała tak delikatnie jakby była ona najcenniejszą rzeczą na świecie - No tłumacz się szybciej - rzuciła się na łóżko.
- Nie rzucaj tym! - warknęła i położyła się obok jakby zupełnie nie zwracały uwagi na zmęczonego Luke'a - Kiedyś znalazłam ją na jakiś strychu, nie pytaj co tam robiłam, i pomyślałam sobie, że się nam przyda - uśmiechnęła się szyderczo - Jak widać miałam racje - szturchnęła siostrę w bok, powodując u niej nikły śmiech.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? - usiadła, Alex zrobiła to samo. Starsza z nich widząc, że raczej nie będzie się jej zwierzać postanowiła zmienić temat - Dobra, więc czego się dowiedziałaś? - uśmiechnęła się promiennie, ale gdy tylko spojrzała na Luke'a mina jej zrzedła.

Oczami Susanne:
Nie myślała, że takie krótkie zaklęcie może go tak wykończyć. A może o prostu wykończyły go te napływające wiadomości? Przecież nie dawno dowiedział się czegoś dziwnego o swoim bracie... a tak właściwie nie dowiedział, bo nie dała mu dokończyć zdania tylko siłą umysłu zaprowadziła go do swojego domu, gdzie został poddany czyszczeniem mózgu. Tak, to mogło być wyczerpujące. Nie czekając na odpowiedź siostry podeszła do niego i zaprowadziła na łóżko, żeby się położył. Alex spojrzała na nią, jej nastawienie co do tego pomysł było dość sceptyczne, przecież to jej pokój i jej łóżko. Westchnęła tylko pozostawiając to wszystko bez komentarza.
- On miał rację, Ian jest czarownikiem - skrzywiła się na to określenie - To nie brzmi, jak nazwać faceta wiedźmę? - zapytała ironicznie.
- Przestań się bawić - zrugała ją siostra.
- Ej, no. Tylko się pytam - udała obrażoną - I co zamierzasz dalej zrobić? - Sue spojrzała na nią pytająco - No z Ian'em, przecież chyba tego tak nie zostawimy. Bo wiesz... Luke też jest czarownikiem, nawet jeżeli on o tym nie wie - dodała i znów się skrzywiła na to dość dziwne dla niej określenie.
- Nie wiem, może porozmawiać z Ian'em - zaproponowała, ale od razu napotkała się na szalone spojrzenie siostry.
- Ej, ej, ej. Nie dawno ten gość prawie skrzywdził swojego brata, bo ten powiedział coś co mu się nie spodobało, a ty myślisz, że jak pójdziesz i powiesz mu, że o nim wiemy i mamy jego brata na 'przechowanie' to się nie wkurzy? - warknęła - Błagam, nie bądź naiwna.
- Ej, ej, ej. To nie jest jakiś seryjny zabójca czy co tylko zwykły chłopak - zastanowiła się nad wypowiedzianymi słowami - Znaczy taki jak my - poprawiła się.
- No nie, bo ja nie trzaskam krzeseł - uśmiechnęła się.
- Nie, tylko palisz las - skarciła ją ponownie - Po prostu z nim pogadam. Powiem, że my wiemy kim on jest - ciągnęła chodząc po pokoju - że nie musi się bać, że Luke jest z nami i że wszystko będzie dobrze - uśmiechnęła się w stronę siostry uważając swoją wypowiedź za ideał.
- Ta! - krzyknęła - Myślisz, że co? Powie ci, że się cieszy, a później zostaniemy przyjaciółmi? - szepnęła zdając sobie sprawę, że krzyczy na cały dom - Przecież on chciał się znów przeprowadzić, więc po prostu pozwólmy mu na to - wytłumaczyła.
- A Luke? - spytała podejrzliwie Sue, nie była optymistycznie nastawiona na ten pomysł, przecież to było tylko odkładanie sprawy na bok, a jej wścibska siostra i tak po jakimś czasie sama by do niego poszła.
- A Luke - zamyśliła się - Wymażę mu wszystkie wspomnienia i odejdzie razem z bratem zapominając o tym co tu zaszło i o tym co zrobił Ian - rzuciła pośpiesznie i kiedy chciała już wyjść z pokoju ręka Sue jej na to nie pozwoliła - Co? - spojrzała na nią.
- Nie usuniemy mu wspomnień - pogroziła palcem, na co młodsza z nich westchnęła głośno - To jest mój przyjaciel i ma prawo wiedzieć co się wokół niego dzieje - wrzasnęła trochę za głośno - Powinien wiedzieć kim jest i co może zrobić.
- Dziewczynki obiad! - usłyszały głos cioci, ale nic sobie z tego nie zrobiły, Sue nie widząc reakcji ze strony Alexis otworzyła drzwi i zamierzyła się do wyjścia.
- Więc planujesz go przechowywać u mnie w pokoju? - krzyknęła głośno młodsza z nich będąc zdegustowana zaistniałą sytuacją.
- Wezmę go do siebie - warknęła poirytowana - Powiem mu wszystko i oswoję z magią, a ty na razie nie zabij go póki jest u ciebie - krzyknęła - To jest mój przyjaciel i nie chcę go stracić.
- Dziewczynki! - znów usłyszały ciocię.
- Już! - krzyknęła Sue i pozostawiła młodszą siostrę samą.
Alex tylko patrzyła na drzwi i nie rozumiała jednego faktu. Jak można przez tak krótki czas przywiązać się do kogoś? Ona mu od razu zaufała i to było dziwne. Dla Alexis było proste, że na zaufanie trzeba sobie zarobić, a nie tak od razu... Ale nie miała zamiaru ograniczać jej względem tego co robić, niech mu wytłumaczy, a ona zajmie się Ian'em...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Hejoł! A więc zrobiłam mały rozgardiasz na blogu, ale to wszystko przez moją głupotę. Rozdział wydaje mi się stosunkowo długi i bardzo dużo wnosi do opowiadania, gdyż zdałam sobie sprawę, że mój poprzedni rozdział był do niczego, ten też mi się nie podoba, ale myślę, że jest lepiej niż poprzednio... Zapraszam do komentowania i buziaczki!

piątek, 23 stycznia 2015

Bohaterowie



Alexis - młodsza siostra Susanne, bardzo szybko się denerwuje, najpierw robi później myśli,
             kocha adrenalinę przez co często ma kłopoty, dobrze się uczy, ale mimo to jest
             chłopczycy.






Susanne - siostra Alexis, jest spokojniejsza od siostry, ale potrafi pokazać pazurki, ma uraz
                do mężczyzn z niewiadomego powodu, uczy się dobrze, ale jest leniwa, woli
                spokój i nie rozumie przez to siostry.





Jace - syn Any, jest bardzo pogubiony w życiu, nie wie co dobre, a co złe, zawsze może
          liczyć na pomoc swoich przyszywanych sióstr, kocha je jak własne i zrobiłby dla nich
          wszystko.





Luke - jeden z trzech nowych chłopców w szkole, jest bratem Ian'a, oboje uwikłani są
        mroczną tajemnicą, o której wie tylko jego brat.






Ian - starszy brat Luke'a, jest wybuchowy i często zachowuje się egoistycznie, choć na
        prawdę tego nie chce, okłamuje swojego brata dla jego dobra.






Zac - ostatni nowy w szkole, przystojny chłopak, który potrafi oczarować dziewczynę, w
         te strony sprowadziło go rodzeństwo, które wiele ukrywa, dostając się do tutejszej
         szkoły sprowadził zagrożenie zwane sobą.

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział piąty

Oczami Susanne:
Dziewczyna siedziała w salonie i ze złowrogą miną czekała na swoją siostrę. Od nauczycielki dowiedziała się, że jej kochana Alex urwała się z ostatnich lekcji. W tamtej chwili chciała ją rozszarpać, bo już kiedyś powiedziała jej, że tego nie zrobi. Jedynym co powstrzymało ją od tego był fakt, że nie mogła jej znaleźć. Czekała już od trzech godzin, ale jej nigdzie nie było. Telefonów nie odbierała, to oczywiste, ale nawet jej przyjaciele nic nie wiedzieli, a ci którzy poszli razem z nią mieli wyłączone telefony. Sue cała w środku się gotowała. Jej siostra była taka... Dziecinna? Głucha na jej prośby? Zbyt zabawowa? Nierozumna? Wkurzająca? Tak, to wszystko na raz! Dla Sue bardzo liczyła się szkoła. A po za tym nie rozumiała zachowania Alexis, przecież ostatnio pozwoliła jej używać magii, znaczy w małym stopniu, ale to lepsze niż nic.
Dochodziła godzina 19:00, a jej nadal nie było. Sue usłyszała szmer przy drzwiach, co oznaczało, że ktoś zaraz wejdzie. Już miała się wydrzeć ze swojej wściekłości, gdy w drzwiach nie zobaczyła swojej siostry, a Melanie. Jej twarz zmieniła wyraz, teraz była zaskoczona. Przecież ona zerwała z jej bratem, więc o co może chodzić?
- Hej - powiedziała nieśmiało.
- Cześć - Sue wstała - Co tu robisz? Siadaj - Sue miała jeszcze nadzieje, że może wróci do Jace'a.
- Chciałam porozmawiać z twoim bratem - usiała obok niej i spuściła głowę - Nie jest lepiej, prawda? - nie potrzebowała odpowiedzi, bo znała ją bardzo dobrze.
- Nie - już chciała coś powiedzieć, ale Mel jej przerwała.
- Przepraszam. Myślałam, że jeżeli mnie straci to może coś zrozumie i skończy z tym wszystkim, ale chyba się myliłam - jej oczy zeszkliły się lekko - Sue, chciałabym z nim chwilę porozmawiać, mogę?
- Jasne, jest u siebie - wskazała ręką na górę - Tylko, wiesz, nie zbyt w humorze - westchnęła.
Melanie poszła, a Susanne zaczęła się głęboko zastanawiać. Ona go na prawdę kocha, tylko, że nie wie jak mu pomóc. Nic do niego nie dociera, zupełnie nic.
 
Oczami Alexis:
Alex razem z Rebeką, Liam'em i Alanem wybrała się do pizzerii. Na tym jednak się nie skończyło, Liam zaproponował wypad na fontanny. Było ciemno i strumienie wody oświetlały delikatna, kolorowe światełka, było tam pięknie. Rebece chodziło o fajny nastrój, więc usiadła na ławce i przyglądała się falującej wodzie, ale Alex miała inne plany. Szybko zdjęła buty i zaczęła tańczyć w fontannie w rytm granej piosenki, która było słychać z klubu obok. Jej przyjaciółka szybko się do niej przyłączyła, bo spodobał jej się taki obrót spraw. Po chwili wszyscy byli mokrzy, a wokół fontanny zebrało się parę osób. Niektórzy kręcili głowami na ich głupotę, a inni śmiali się, że właśnie w ten sposób żyją. Po chwili światełka zgasły, a Alex przytuliła się do Beki, ale tylko po to, żeby ją przewrócić. Świetnie się bawili, telefon czarownicy cały czas wibrował, ale ona nie zwracała na niego uwagi.
Gdy muzyka przestała grać nie wiedzieli o co chodzi, spojrzeli w stronę baru. Jakiś facet szedł w ich stronę i krzyczał różne przekleństwa. Alex podniosła się i wszyscy razem pobiegli, żeby ich nie zauważył, ponad to Alexis chciała skorzystać ze swoich super-mocy. Odwróciła się nie zwracając uwagi na przyjaciół. Podniosła rękę i ze śmiechem skręciła ją w prawo. Woda opadła, a mężczyzna przeszedł, wtedy woda wybuchła tak mocno, że aż podsadziła go do góry. Alex zaczęła się śmiać, ale opanowała się i spuściła go na dół. Spojrzała się dookoła, nikt nie widział. Z uśmiechem wróciła do swoich towarzyszy.
Po tak wspaniale spędzonym wieczorze postanowiła wrócić do domu. Wiedziała, że Sue nie będzie zadowolona jak ją zobaczy. Przecież po pierwsze: wróciła późno, po drugie: zerwała się z lekcji, po trzecie jest cała morka. To z pewnością nie będzie miła rozmowa.
Otworzyła ostrożnie drzwi i po cichu wsunęła się do środka. Obejrzała się po powierzchni przed sobą, nikogo nie było. Zostawiła swoje buty i skierowała się w stronę schodów na górę, niestety nawet nie dotknęła stopą ich podłoża gdy usłyszała jej głos.
- Jak ty wyglądasz?! - krzyknęła i szybko podeszła do siostry.
- Sue - odwróciła się na pięcie - Już w domu? - powiedziała pierwsze co jej przyszło na myśl, Susanne spojrzała na nią jak na idiotkę.
- Alexis Moon, gdzie byłaś? - powiedziała stanowczo.
- Susanne Moon - papugowała siostrę - to nie twój interes - skończyła.
- Alex! Spójrz na siebie! Jesteś nienormalna debilu! Później będziesz chora, trzeba będzie wydawać na leki, jesteś idiotką!
- Nie obrażaj mnie debilu! Przypomnieć ci jak ty sobie urządziłaś zakrapianą imprezę? - zaśmiała się głośno, bo wiedziała, że Sue nic nie powiedziała cioci.
- Cicho! - położyła palec na ustach - Zerwałaś się z lekcji, co ty sobie myślisz.
- Dlaczego udajesz taką odpowiedzialną? - zapytała rozbawiona.
- Alex - westchnęła - Bo jako twoja starsza siostra muszę pilnować ciebie i twojego gnojowiska.
- Ogarnij się! - warknęła i poszła na górę.
 
Oczami Susanne:
Sue siedziała na parapecie w szkole na dolnym korytarzu i przeglądała wiadomości w telefonie, na Facebook'u były zdjęcia Alex z jej wczorajszej imprezy. Rozumiała swoją siostrę, bo przecież raz miała taką imprezę. Tylko, że ona nie lubiła tańczyć, bawić się, a Alex? Była zupełnie inna, Susanne wolała spokój i tego też oczekiwała od siostry. Bez namysłu lajknęła zdjęcie i schowała telefon do kieszeni.
Szła korytarzem w stronę sali do historii. Szczerze nienawidziła tego przedmiotu. Był dla niej taki nudny i zupełnie nie potrzebny.
Weszła do klasy przed dzwonkiem, tak jak zawsze. Usiadła na miejscu obok Luke'a i wyciągnęła książki, jej kolegi jeszcze nie było. Wszyscy, którzy byli w klasie gadali tylko i wyłącznie o nadchodzącej imprezie z okazji 'czegoś tam' co kompletnie nie obchodziło Susanne. Nagle jej totalne skupienie przewał Jessie, który przysiadł się do niej.
- Widziałem jak Alex imprezuje - zaśmiał się - Ty też taka jesteś? Jak tak to chciałbym cię zaprosić na imprezę, która rozpoczyna zawody?
- Niestety ona już ma partnera - do 'rozmowy' dołączył się Luke.
- Yhy - rzucił Jessie - Kto tak powiedział? Ty? Wiesz, kochana Sue może jeszcze zmienić zdanie, bo chyba wiadomo kogo woli - spojrzał mu w oczy - Jak coś to wiesz gdzie mnie szukać - powiedział w stronę Sue i odszedł.
- Dzięki - czarownica skierowała się w stronę przyjaciela.
- Nie ma za co - uśmiechnął się i usiadł - To sama przyjemność iść z tobą na tą potańcówkę - zaśmiał się.
- Taa, wiesz, ale ja raczej nie pójdę na to całe "tańco-cośtam" - wykrzywiła się podkreślając jej niechęć do tego typu spędzania czasu.
- Co? - spojrzał na nią - Chyba nie będziesz siedzieć w domu?
- Błagam cię, chyba nie będę świeciła dupą na parkiecie - roześmiała się.
- Niektórym by się to spodobało - zaśmiał się jeszcze bardziej, a ona szturchnęła go w bok - Nie mówiłem o sobie, Jessie od dawna na ciebie leci.
Oboje zaczęli się śmiać, gdy do klasy wszedł nikomu nieznany chłopak. Kolejny nowy? Błagam - zaśmiała się w duchu dziewczyna. Skierowała na niego swój wzrok. Mhm, pociągający, seksowny, przystojny, ma czarujące oczy - wyliczała, ale wszystko i tak spadało na jego pośladki, które po chwili obserwacji wylądowały na krześle co zburzyło świat Sue. Ocknęła się z chwili zamotania i spojrzała na przyjaciela, który najwidoczniej był pochłonięty rozmową z... nią.
- Co, co? - zamrugała oczami.
- Właśnie miałem zdejmować ci drugą część bielizny - powiedział śmiertelnie poważnie na co ona w końcu na niego spojrzała.
- Ha-Ha-Ha - wykrztusiła z sarkazmem - Bardzo śmieszne - otworzyła książki.
- Z twoich jakże wnikliwych obserwacji wnioskuję, że już nawet wiesz jakie gacie ma pod spodem - zaśmiał się dość głośno.
- Przestań - zganiła go - Nie wiem o co ci chodzi - zarzekała się, ale on spojrzał na nią jakby mówił, że jej oczy zostawiły ślad na jego tyłku - Jest nowy i to chyba normalne, że się mu przyglądam, nie? Jak byś był dziewczyną to - przerwał jej.
- To już bym na niego leciał - dokończył - Tak jak ty - powiedział głośno - To na co czekasz? Idź.
- Chyba cię do reszty poje*ało - zaśmiała się - Teraz mamy lekcje - przeliterowała mu dokładnie, żeby na pewno zrozumiał.
Po wymianie słownej ze swoim przyjacielem znów spojrzała na nowego. Dokładnie oglądała każdy centymetr jego ciała, gdy natrafiła na oczy... zwrócone na nią. Szybko spuściła głowę, wiedząc, że on wie. Czy ja zawsze muszę być taka nieuważna? - zapytała samą siebie i zaczęła szukać czegoś w torbie.
 
Oczami Alexis:
- Raz! Dwa! Jeszcze raz! - krzyczała do siebie i ponownie walnęła w worek treningowy.
Uwielbiała to, kochała wszystkie sporty, ale żeby tak bezkarnie powalić z całej siły w coś co może być jej każdym wrogiem było jej odskocznią. Nawet chciała wziąć udział w zawodach i właśnie się do tego przekonywała. Wiedziała, że była dobra i potrafiła dać z pięści. Odeszła na parę kroków i wyjęła z torby wodę. Oblała nią swoją twarz, a później zaczęła pić. Siedziała tu już od powrotu ze szkoły, a tak właściwie to od końca lekcji, bo praktycznie cały czas jest w szkole. Spojrzała w wielkie lustro za sobą. Przyglądała się swojemu odbiciu i uznała, że ma niezły tyłek. Zaczęła się śmiać, ale chwilę później wezbrała w niej złość. Wróciła do worka i zaczęła go 'bić'. Znów przypomniała sobie, że ma być tylko człowiekiem. Ale jak? Ona nie jest zwykłym człowiekiem. O nie! Nikt nie będzie nią rządził. Odeszła od worka i usiadła po turecku na podłodze. Wyjęła z torby wodę i rozlała ją przed sobą. Podniosła rękę i woda zamieniła się w ogień. Wiedziała, że jest sama, więc się nie krępowała. Patrzyła na to co robi z wielką uwagą, jakby była zahipnotyzowana. Ogień rozprzestrzeniał się coraz szybciej, ale Alex jakby nie zdawała sobie z tego sprawy. Nie wiedziała też, że cały czas ktoś ją obserwuje, a to co ona robi bardzo mu się podoba. Nagle na salę wbiegła rozwścieczona Sue i jednym ruchem ręki zgasiła płomień. Wtedy Alexis jak poparzona podniosła się i spojrzała na nią z rozbawieniem.
- Hej słońce - zaśmiała się do niej.
- Ty debilu! - krzyknęła ściszając głos - Odbiło ci?!
- Ej, sama jesteś debilem, to po pierwsze, no a po drugie to fajnie jest tak czasem poczarować - uśmiechnęła się.
- Tak, ale nie tutaj - złapała ją pod rękę - A widziałaś już kolejnego z rzędu nowego? Jest taki... mrrrał, śliczny, ponętny i ekscytujący - zaśmiała się.
- Taa, kolejny nowy? Weź już jakieś walnięcie z nimi, znów będzie się panoszył jak jakiś debil, ty pewnie wpadniesz mu w oko, Eliz będzie się za nim uganiać i tutaj już od jego charakteru zależy czy wybierze ciebie czy przeleci Eliz i będzie się do ciebie przystawiał, w drugim przypadku to ty go znienawidzisz, ja pewnie mu coś złamię, no a on i tak będzie chciał cię mieć - wyrecytowała.
- Taa? A dlaczego niby na ciebie miałby nie lecieć? - zaśmiała się i klepnęła ją w tyłek - Masz co pokazać - zaśmiały się obydwie i poszły do domu.
Alexis przedstawiła skróconą historię jej życia. Chłopcy zawsze lecieli na Susanne, bo była grzeczna i miła, a ona - buntownicza Alexis - zawsze była chłopczycą, która nadawała się, żeby poganiać z chłopakami. W sumie lubiła to, bo miała poparcie u chłopaków, ale jej siostra była księżniczką, a ona? A ona była w tym teamie dziewczyną - chłopcem. Jedynym pozytywem w tym wszystkim dla niej było to, że była silniejsza od swojej siostry i to ona wygrywała w dziecięcych bitwach na śnieżki, walce na poduszki czy zwykłej 'zabawie.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sorki, że tak długo, ale to dlatego, że net mi padł i nie mogłam zrobić nic - zupełnie nic. Co do rozdziału : odkrywamy kolejne różnice między dziewczynami i mamy kolejnego nowego - tak wiem trochę powariowałam, ale zaczynam wcielać w życie nowy plan na to opowiadani. Liczę na komentarz, buziaki.

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział czwarty

Oczami Susanne:
Sobota, Sue wraz z siostrą wybrały się na zakupy. Później udały się na małe ciastko i herbatkę do pobliskiej kawiarni. Rozmawiały prawie normalnie, z małymi przerwami na wspólne docinki z obydwu stron.
- A ten Luke? - zapytała Alex - Widziałam was parę razy razem, cóż, jak na ciebie to chyba nie najgorszy - zaśmiała się.
- O co ci chodzi? - wkurzyła się trochę - Nie było mnie dzień w szkole i dał mi lekcję, co miałam nie przyjąć?
- Nie no, nic takiego nie mówię.
- Ale za to ja widziałam jak przy tobie kręci ten, no... Alan. Całkiem nie zły, nie? Hyh, na ciebie to chyba nie najgorszy.
- Taa - zaśmiała się - jest głupi, a ja tylko z nim gadam. Ma grać Romea i razem ćwiczymy. Ah, ah, ah! Słyszałam, debilu, że masz grać panią Kapuleti. O jejciu, jak ty będziesz wyglądała! No już mnie rozwala, hah!
- Przestań, będę twoją matką i będziesz się mnie słuchać - Alex pokazała dziwną minę i zaczęła.
- Będziesz starą pomarszczoną matką - Sue zrobiła tą samą minę.
- A ty - nie wiedziała co powiedzieć.
- Wiem kim będę - westchnęła - Będę głupią idiotką, która zabiję się dla miłości, no to jest psychiczne! - zaśmiała się.
- O Boże, ty nawet nie rozumiesz, że tu chodzi o prawdziwą miłość? - Sue poprawiła sobie włosy.
- Taa, noo. Ja raczej bym się nie zabijała.
- Jesteś kompletnie wyprana z uczuć - zbeształa ją.
- Może - powiedziała od niechcenia - Ale za to ja będę śliczna, a ty to wiesz.
- Wal się - rzuciła i wyszła.
- Nie prze-kli-naj! - przeciągnęła długo - Debilu!
 
Oczami Alexis:
Była właśnie na pierwszym spotkaniu teatralnym. Była tam też Sue, Alan, Kaleb, Rebekah, Liam, Jo, Amy, Lara i wiele innych osób, które uczestniczyły w spektaklu.
- Wiecie, że uważam, że jesteście wyjątkową klasą - zaczęła nauczycielka.
Miała około 30 lat i każdy ją lubił, pozwalała do siebie mówić po imieniu, ale nikt z tego nie korzystał. Była na luzie, a jej ulubioną klasą była klasa Alex, w końcu była ich wychowawczynią. Kochała swoją klasę za poczucie humoru i to, że zawsze było ich pełno i do wszystkiego byli gotowi.
- Więc ten spektakl też będzie wyjątkowy - Sue westchnęła - To nie ma być jakieś nudne jak w książce, bo dla wielu z was takie jest.
- Dokładnie - szepnęła cicho Alex.
- Więc zrobimy z tego coś śmiesznego. Będzie to coś w stylu musical'u. Oczywiście i którzy grają pierwsze skrzypce - uśmiechnęła się w stronę Alexis - będą mieli najwięcej do nauczenia się. Mam jednak nadzieję, że sobie z tym poradzicie.
- Oczywiście, proszę pani my byśmy nie dali? - zaśmiała się.
- Wiedziałam - uśmiechnęła się - Proszę, już się zajęłam wszystkim, ty tylko macie się nauczyć, okay? Dziś już zaczynamy, ale tylko od czytania i wejść, bo tego na prawdę jest dużo. A jeżeli chodzi o scenę to na jutro będzie gotowa. Mamy tylko jedną lekcję w tygodni, więc zajęłam się tym już dwa miesiące przed - powiedziała z przekonaniem.
- Każdy będzie musiał świrować i rzucać się po scenie jak oszalały? - zapytała Sue.
- Jaki oszalały? - zaśmiała się.
- Mojej kochanej - Alex przesłodziła to słowo - siostrze chodzi o to, że ona woli coś bardziej spokojnego, a ja tutaj mam coś takiego - pokazała na pewien wers - Ja tam mogę, ale ona musi, za przeproszeniem, usadzić dupę i siedzieć.
- Alex - upomniała ją delikatnie pani Katherine - Jeżeli chodzi o - uśmiechnęła się - 'usadzenie dupy' - zacytowała - To nie toleruję tego.
- O Boże - westchnęła starsza z sióstr.
 
Oczami Susanne:
Siedziała na ławce przed szkołą i przygotowywała się do kolejnej lekcji. Po krótkiej chwili przysiadł się do niej chłopak, jej (już) kolega Luke. Uśmiechnęła się do niego i zamknęła książkę, odwzajemnił miły uśmiech.
- Co tam? - zaczęła.
- Nic, przyszedłem z tobą pogadać, bo wiesz - chciał dokończyć, ale nie mógł.
- Bo mnie lubisz - zaśmiała się - Nie no, żartuję. Nadal problemy z twoją matką?
- Tak jakby, nie mam z nią kontaktu, więc pewnie o mnie zapomniała - westchnął, ale na jego usta znów powrócił 'bananek' - Tak przy okazji.
- No?
- Jestem twoim przyjacielem, nie?
- No, chyba tak.
- Więc daj się zaprosić na potańcówkę w sobotę. Pierwszaki organizują, może poszłabyś ze mną?
- Może - uśmiechnęła się, w oddali zobaczyła zbliżającego się do niej Jessie - Oczywiście, że tak.
- Susanne - zaczął chłopak, który dopiero teraz przyszedł - Czy miałbym zaszczyt zaprosić cię na imprezę, która odbędzie się w tą sobotę? - powiedział teatralnie.
- Ty ledwo masz zaszczyt do mnie mówić, a co dopiero gdzieś zapraszać - na słowa dziewczyny Luke zaśmiał się.
- A ty co? - zwrócił się do niego i znów spojrzał na wiedźmę - A, to wy? Wolisz jego? Błagam, może nie jestem najuczciwszy, ale to nie najważniejsze, Sue - podszedł do niej bliżej, zaczęła się śmiać - Najważniejsze jest do uczucie do ciebie - znów udawał, co jeszcze bardziej rozśmieszyło Sue i jego samego.
- Jes, uwielbiasz robić z siebie takiego debila - do rozmowy włączyła się Alex ze swoją przyjaciółką Rebeką.
- Al - Jessie uśmiechnął się do niej - Może - przerwała mu.
- Może nie - zaśmiała się.
- Znajdź sobie jakąś łatwą laskę się ciesz, masz kurde problem. Ups! Już żadna cię nie chce przykro mi - Beka rozśmieszyła wszystkich.
 
Oczami Alexis:
Szła korytarzem na swoją kolejną lekcję, przed chwilą wyszła z łazienki, bo tylko tam miała chwilę spokoju i mogła robić co chce bez czujnego oka kamer. Było pusto. Nie bała się, bo znała ta szkołę już od tak dawna. Wyjęła telefon i wyciszała go. Po chwili usłyszała coś dziwnego. Obróciła się, ale nikogo nie było. Szła dalej, znów, tym razem poczuła dziwny powiew powietrza. Odwróciła się. Obejrzała dokładnie całą przestrzeń za sobą.
- Ktoś tu jest? - zapytała, lecz nie uzyskała odpowiedzi.
Z uśmiechem odwróciła się, ale tam ujrzała czyjąś twarz, chciała wrzasnąć z zaskoczenia, ale napastnik zasłonił jej usta, wtedy poczuła dziwną reakcję na jego dotyk. Wyrwała się po chwili zamysłu i odsunęła się od niego.
- Co ty robisz? - zapytała.
- A ty? Lekcja się zaczęła - zaśmiał się Alan - Bałaś się?
- Nie - warknęła - Dobra, czego chcesz?
- Chodź, zrywamy się z lekcji i Rebekah kazała cię poszukać.
- Yhym, ty też się zrywasz? Wow, to do ciebie nie podobne.
- Przestań, moja Julio - pogroził teatralnie palcem - Bo jak nie to znajdę sobie inną.
- Oj, Romeo czemuż ty taki głupi? - zaśmiała się - Dobra, chodź, bo zaraz któraś przyjdzie i nici z tego - wyszli razem ze szkoły.
 
 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chyba zwariowałam! Kilka godzin i napisałam, ale co tam! Wzięło mnie, więc muszę korzystać z weny! Tak po za tym to mam pytanko; Która z sióstr się bardziej podoba? 'Odpowiedzialna' Susanne czy zwariowana Alexis? Co do następnego to pewnie długo się nie pojawi, ale tego nie jestem pewna. Trzeba się cieszyć tym co jest, papatki (chociaż w sumie jak mnie w nocy rzuci to może jeszcze coś napiszę, jestem nienormalna :* )

Rozdział trzeci

Oczami Susanne:
Szła w stronę placu zabaw, nic nie mówiła siostrze, ale od czasu ich wyczynu w lesie nie mogła się opanować, żeby nie czarować. Lubiła to i podobało jej się to, więc nie widziała żadnego znaku sprzeciwu, oczywiście nie mogła powiedzieć o tym Alex, bo nie chciała, żeby pomyślała, że ta mała gówniara ma rację.
Poszła na ławkę, ale po chwili namysłu poszła na kręciołek i zaczęła myśleć. Nikogo nie było, więc w sumie mogła robić co tylko przyszłoby jej na myśl. Nagle przeszył ją wiatr i kręciołek zaczął się lekko kręcić. Sue spojrzała za siebie i przed siebie. Nikogo nie było, ale to, że pomyliło jej się nie wchodziło w grę, ona nigdy się nie myli. Usiadła na podeście, a wtedy coś zakręciło nią tak mocno, że prawie spadła. Skończyła się kręcić dopiero po kilku minutach. Zeszła z zabawki i zaczęła się uspokajać choć cały czas kręciło jej się w głowie. Znów rozejrzała się wokół. Przecież to niemożliwe, żebym nikogo nie zobaczyła - powiedziała do siebie.
Z impetem ruszyła do swojego domu gdzie zastała zaspaną jeszcze Alex. Spojrzała na nią z politowaniem i poszła do kuchni, zrobiła sobie kanapkę i gdy zaczynała jeść zmieniła zdanie.
- Byłam na placu zabaw przy szkole - powiedziała.
- Wow! - przedłużyła samogłoskę i popatrzyła się na nią jakby zrobiła coś niesłychanego - Nie wierzę, fascynujące! Ja jeszcze nigdy nie byłam na placu zabaw - powiedziała z sarkazmem, a jej siostra zaczęła się śmiać.
- No nie o to chodzi - opanowała się.
- A o co?
- O to, że ktoś tam był.
- Wow! - znów zaczynała.
- Przestań, ktoś zakręcił tym takim kręciołem dla dzieci jak na nim byłam, ale nikogo nie zauważyłam. Zrobił to tak mocno, że nie mogłam nawet się ruszyć.
- Taa - powiedziała znudzona.
- No weź! Ja ci się tu zwierzam - zaśmiała się - Strasznie mnie ciekawi kto to.
- Nie wiem, idź po mieście i pytaj się; Czy to ty mnie zakręciłeś na kręciołku tak mocno, że nie mogłam się ruszyć? - udawała czyjś głos - Tak, a teraz cię zabiję - znów udała śmiejąc się.
- Dobra, z tobą nie da się o niczym pogadać.
Oczami Alexis:
Właśnie obydwie dojeżdżały do szkoły. Alex była wkurzona, bo nie miała żadnych spodni, które byłyby godne na ten - jak się spodziewała - beznadziejny dzień. Ruszyła do szkoły, ale zapomniała, że z domu nie wzięła książki od chemii, później przypomniała sobie, że ma ją w szafce w szkole. W plecaku zaczęła szukać kluczy, cały czas idąc przed siebie. Nagle ktoś wbiegł na nią schodzą ze schodów tak, że się potknęła, a komórka wyleciała jej z ręki rozwalając się, przez chwilę poczuła coś dziwnego. Spojrzała na winowajcę, który pomagał jej wstać. O nie, kolejny nowy - pomyślała i zebrała resztki telefonu.
- Przepraszam, nie chciałem - powiedział mało przekonująco.
- Nie, nie ma sprawy, tylko rozwaliłeś mi telefon i potłukłeś kolano - warknęła wściekła.
- Ej, powiedziałem przepraszam.
- A co mi to twoim przepraszam - zaczęła mówić do siebie jednocześnie próbując naprawić telefon - Telefonu to nie zwróci, a moje kolano i tak mnie boli, czasem trzeba patrzeć jak się łazi!
- No co się ciskasz - wtedy spojrzała na niego - Ian - przedstawił się, ale ona prychnęła i wyminęła go zręcznie.
Co oni sobie myślą? Hah, hej jestem Ian i mam fajny tyłek, nie obrażaj się na mnie za telefon - pomyślała - to nie pomoże, dupek. Zakończyła dyskusję w swojej głowie i poszła do szafki. Jednak nie dane miała spędzić tego czasu sama. Gdy tylko otworzyła szafkę obok niej znalazła się Eliz. Była to miss szkoły, każdy ją lubił, a ci którzy nie lubili byli w szkole zerem. Alexis nienawidziła jej, bo uważała się za lepszą od wszystkich, a to tak na prawdę Alex i Sue były lepsze. Nienawidziła tego, że musiała ukrywać to kim tak na prawdę jest.
- Widziałaś już tych nowych? - zapytała podekscytowana - Ciasteczka - mruknęła.
- Taa - westchnęłam.
- Widziałam cię z jednym, a twoją siostrę z drugim - przechodziła do sedna - Może miałabyś ochotę przedstawić mnie? - zatrzepotała rzęsami.
- Przecież ja ich nie znam - zaśmiała się.
- Widziałam jak z nim rozmawiałaś - powiedziała ostrzej - Co ci szkodzi?
- No nic, ale on tylko rozwalił mi telefon - warknęła - Dlaczego sama tego nie zrobisz? Jak to się mówi? A, masz dobry kontakt z chłopakami - zadrwiła lekko.
- Wiesz, że mam? I to lepszy od ciebie - zaśmiała się i odeszła.
Oczami Susanne:
Siedziała razem z siostrą na stołówce. Przyglądały się nieudolnym zalotom Elizy do obydwu z nowych chłopców; Podeszła do Luke'a i przestawiła się, ten tylko podał jej rękę i poszedł dalej. Kolejny był Ian, udała, że się przewróciła, ale ten chyba dowiedział się, że to tylko po to, żeby zagadać. Pomógł jej wstać, spojrzał w jej oczy, a ona jak na zawołanie poszła dalej. To było dziwne dla obydwu dziewczyn, przecież szkolna miss tak łatwo nie odpuszcza.
- Jak myślisz co jej powiedział? - zapytała Alex.
- Może, że nie jest w jego typie? - zaśmiała się Sue - Albo, żeby uważała jak chodzi.
- Jeżeli ktoś by tu miał uważać to on - warknęła - Dziś rano rozwalił mój telefon. Błagam cię, tego już nie naprawię! - spojrzała na nią z ukosa - No co?
- Wiesz, może my nie, ale - wskazała na jej ręce - coś w nas da radę - uśmiechnęła się.
- Czy ty powiedziałaś to co powiedziałaś? - zaśmiała się - Idiotka, przecież nie możemy, debilu jeden, używać swoich mocy tylko po to, żeby sobie pomagać, prawda? - udawała Susanne.
- Ej tam! Po co się słuchać zasrańcu? - udawała siostrę - Zaszalejmy tym co mamy!
Obie zaczęły się śmiać. Gdy już się opanowały spojrzały znów w stronę Eliz. Teraz zarywała jak zawsze do Jessie'go. Tylko, że on raz się nią zabawił i zostawił. Tak samo chciał zrobić z Alex, ale ta gdy on zaczynał się do niej dobierać złamała mu rękę. Już do niej nie podchodził, ale Sue była spokojniejsza i dlatego do niej wciąż zarywał i choć ta odrzucała go już na wszystkie możliwe sposoby to i tak próbuje. W końcu doprowadzi ją do tego stanu, że ona telepatią wyśle go na drugi koniec świta albo weźmie przykład z młodszej siostry i złamie mu druga rękę.
Sue poszła na swoje lekcje, a Alex na swoje. Starsza z nich szła właśnie korytarzem i przeglądała na szybko czy ma wszystkie książki. Idąc wpadła na kogoś, tym kimś był Luke. Nie była zachwycona z tego powodu, więc po prostu go wyminęła, ale ten jakby oburzony odwrócił się w jej stronę.
- Co ja ci takiego zrobiłem?! - walnął z wyrzutem.
- Co? - odwróciła się do niego zniechęcona.
- Jak tylko mnie widzisz od razu robisz tą minę! - spojrzała na niego pytająco.
- Jaką 'ta minę'? Czy ja jak cię widzę robię jakąś minę? - podeszła do niego nieznacznie.
- Tak, taką o - pokazał coś dziwnego twarzą, a Sue zaczęła się śmiać - A ty z czego się śmiejesz? - był wkurzony.
- Ja robię taką minę? - nadal się śmiała.
- Dobra, może nie taką, ale coś w podobie - uśmiechnął się.
Oczami Alexis:
Właśnie zerwała się z lekcji historii, której szczerze nienawidzi. Zajrzała do torebki. Zobaczyła tam tylko zepsuty telefon. Zamyśliła się przez chwilę i pomyślała, że teraz mogłaby naprawić swój telefon, SAMA. Odwróciła się i spojrzała czy nikt nie idzie. Było wyjątkowo pusto. Usiadła na ławce i wyciągnęła szczątki komórki. Położyła je na ławce. Wyciągnęła lekko ręce przed siebie, tak żeby były nad 'zwłokami'. Mamrotała coś po cichu i po chwili fragmenty telefonu zaczęły wędrować na swoje prawowite miejsca. Gdy skończyła uśmiechnęła się nieznacznie, wstała i poszła do domu.
To nie było dobre posunięcie. Wchodząc do domu weszła także w jakąś wielką kłótnię.
- Nie! - usłyszała ciocię - Myślisz, że to tylko zabawa?! Nie! Martwię się o ciebie, bo to nie jest takie proste wyjść z nałogu!
- Ale ja nie mam żadnego nałogu! - warknął.
- Masz. Czy ty nie potrafisz przyjąć pomocy? - powiedziała łagodnie Melanie - Czy pomaga ci w czymś palenie? A picie? Mój ojciec pił i uwierz mi, że to nie wygląda tak kolorowo! - rzuciła - On właśnie prze to nie żyje! - krzyknęła jeszcze głośniej.
- Tak? A ja żyję! Mel, nic mi nie będzie - podszedł do niej bliżej.
- Jace, nie chcę stracić kolejnej bliskiej mi osoby przez jakiś cholerny nałóg!
- Nic mi nie będzie - uśmiechnął się chcąc złapać ją za rękę, lecz ta się odsunęła.
- Nie, Jay. Jeżeli nie potrafisz uszanować tego co masz to - zawiesiła głos - Chyba nie ma sensu ciągnąć tego dalej - spojrzała w okno, widziałam jak jej oczy zaszkliły się.
- Co? - odsunął się.
- Jace - z trudem mówiła - Z nami koniec - spojrzała mu w oczy.
Kiedy przechodziła obok rzuciła jej pocieszające spojrzenie. Później ze złością przerzuciła je na brata. Była na niego wściekła. Mel to wspaniała dziewczyna! Jak ona mógł to zrobić? To była jego epicka miłość, nie chciał jej stracić, ale przez swoje zachowanie zrobił to. Podeszła do niego i bez jakichkolwiek wyrzutów spoliczkowała go. Wtedy żywiej spojrzał na nią i oczy zaszkliły mu się tak samo jak Melanie. Alex gdy tylko to zobaczyła przytuliła go. Ciocia stała i patrzyła na swojego syna, musiała go gdzieś zgłosić, bo on sam się niszczył.
Alex, nadal przytulając Jace'a, wyciągnęła telefon i napisała sms do siostry; Przyjedź.

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział drugi

Oczami Alex:
Patrzyła na ogień przed sobą, który ją pochłaniał. Nie mogła, a raczej nie chciała przestać. Jej siostra już odpuściła i nie wzniecała ognia, ale ona dalej paliła jedno drzewo, które zarazem trzymała przy życiu, Sue podeszła do niej chcąc coś zrobić, ale to na nic.
- Przestań! Chcesz to wszystko zniszczyć, debilu?! - warknęła.
- Sama jesteś debilem! I nie, nie chcę tego zniszczyć.
- To przestań, ciebie już na prawdę popier*oliło!
- Albo wiesz? Zmieniłam zdanie - puściła rękę, a drzewo zgasło, Sue odetchnęła z ulgą - Et delebis eam igni cum omnibus - wypowiedziała i po chwili cały las zapłonął.
- Zgaś to! - zawołała, ale Alex już jej nie słuchała - No zgaś!
Alex patrzyła na wściekłą siostrę, ale nie miała zamiaru niczego gasić. Jej siostra sama mogła to zrobić, ale nie zrobiła, więc jej też nie zależało. Alex wiedziała jak używać swoich mocy, ale lubiła denerwować Susanne.
-  Desine - powiedziała starsza z nich, a las wyglądał tak jak przedtem - Co z tobą jest nie tak?!
- Co jest ze mną nie tak?! Jestem czarownicą, ale muszę się ukrywać, bo jeżeli ktokolwiek dowiedziałby się to by nas wykorzystał albo najpewniej zabił! Może tobie pasuje bycie normalną dziewczyną z liceum, ale mi nie!
- To dlaczego mi nie powiedziałaś?
- A co? Powiedziałabyś, że to nic takiego, ale to tylko dlatego, że tobie takie życie się podoba!
- A co w tym dziwnego?
- Bo chcę czegoś więcej.
- Czego? Mieć na głowie wszystkie niestworzone istoty, bo ród czarownic to rzadkość, a ich moc jest ważna? Wolę być bezpieczna - uspokoiła się - wolę, żebyś ty była bezpieczna - dodała.
- Ale ja nie! Nic mi nie będzie, okay? - uśmiechnęła się - Jak chcesz to idź, ale ja jeszcze chwilę tu posiedzę.
Susanne poszła, a Alex usiadła na ziemi i wsłuchała się w powiew wiatru. Słuchała tej kojącej muzyki nie mogąc pojąć o co chodzi jej siostrze. Przecież obie poradziłyby sobie z tymi różnymi stworzeniami, razem na pewno.
- Sit ventus - powiedziała, a wiatr zawiał mocniej.
 
Oczami Susanne:
Szybko wróciła na teren szkoły, była we wspaniałym humorze. Jej siostra miała racje, nie powinna była się ograniczać, jeżeli jakieś stworzenia nadprzyrodzone szukałyby czarownicy to i tak by ją znalazły. A jeżeli teraz nie będzie ćwiczyć to gdy już przyjdzie czas sprawdzenia się to ona nawali, a do tego nie mogło dojść.
Szła z wielkim uśmiechem przez korytarz, a inni patrzyli na nią jak na głupią. Miała ochotę zrobić coś szalonego, ale to nie w jej stylu. Ona była raczej tą szaloną od słowa, jej siostra robiła różna głupie rzeczy, ale nie ona. Nagle obok niej zjawił się chłopak, którego nie znała. Wyglądał na porządnego, ale nigdy wcześniej go nie widziała. Zaraz, zaraz! Czy on idzie tam gdzie ja? - pomyślała i odwróciła się do niego z mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
- Czy ty... - przerwał jej.
- Jestem Luke - przedstawił się - Wiem, najpierw powinienem się przedstawić, a dopiero później... - szukał słowa.
- Śledzić mnie? Łazić za mną? - podpowiedziała na co uśmiechnął się - Susanne, mów mi Sue - podała mu rękę - Jesteś tu nowy - stwierdziła wymijając go, ale on nie stracił chęci na zaloty.
- Tak i trochę się tu gubię, nikogo nie znam, znaczy oprócz ciebie - szedł za nią.
- Dobra, wiem, ale chyba nie musisz tak za mną łazić, nie? - przeszyła go wzrokiem.
- No właśnie, znajdź sobie swoją - znikąd pojawił się Jessie i objął Sue ramieniem.
- Spadaj - odpowiedziała zrzucając jego rękę z siebie - Może się poznacie? Jessie, Luke, Luke, Jessie - przestawiła ich sobie.
Gdy zobaczyła swoją siostrę od razu do niej podbiegła. Uśmiechnęła się, ale jej siostra nie odwzajemniła tego gestu. Susanne zasmuciła się, ale później zobaczyła jak Alex patrzy na nowego ucznia, znów się uśmiechnęła. Teraz wzrok Alexis spoczął na siostrze, figlarnie poruszyła brwiami na znak, że ten chłopak jest niezły.
- Kto to?
- Nie wiem, przyczepił się i tak chodzi.
- Mmm - zamyśliła się - Nie w moim typie.
- Ale w moim owszem.
Uśmiechnęła się na samą myśl o sensie wypowiedzianym przez nią słów.
 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Okay, więc oceniajcie! Oto drugi odcinek, więc cóż mogę powiedzieć... czekamy na następny.