piątek, 14 listopada 2014

Rozdział trzeci

Oczami Susanne:
Szła w stronę placu zabaw, nic nie mówiła siostrze, ale od czasu ich wyczynu w lesie nie mogła się opanować, żeby nie czarować. Lubiła to i podobało jej się to, więc nie widziała żadnego znaku sprzeciwu, oczywiście nie mogła powiedzieć o tym Alex, bo nie chciała, żeby pomyślała, że ta mała gówniara ma rację.
Poszła na ławkę, ale po chwili namysłu poszła na kręciołek i zaczęła myśleć. Nikogo nie było, więc w sumie mogła robić co tylko przyszłoby jej na myśl. Nagle przeszył ją wiatr i kręciołek zaczął się lekko kręcić. Sue spojrzała za siebie i przed siebie. Nikogo nie było, ale to, że pomyliło jej się nie wchodziło w grę, ona nigdy się nie myli. Usiadła na podeście, a wtedy coś zakręciło nią tak mocno, że prawie spadła. Skończyła się kręcić dopiero po kilku minutach. Zeszła z zabawki i zaczęła się uspokajać choć cały czas kręciło jej się w głowie. Znów rozejrzała się wokół. Przecież to niemożliwe, żebym nikogo nie zobaczyła - powiedziała do siebie.
Z impetem ruszyła do swojego domu gdzie zastała zaspaną jeszcze Alex. Spojrzała na nią z politowaniem i poszła do kuchni, zrobiła sobie kanapkę i gdy zaczynała jeść zmieniła zdanie.
- Byłam na placu zabaw przy szkole - powiedziała.
- Wow! - przedłużyła samogłoskę i popatrzyła się na nią jakby zrobiła coś niesłychanego - Nie wierzę, fascynujące! Ja jeszcze nigdy nie byłam na placu zabaw - powiedziała z sarkazmem, a jej siostra zaczęła się śmiać.
- No nie o to chodzi - opanowała się.
- A o co?
- O to, że ktoś tam był.
- Wow! - znów zaczynała.
- Przestań, ktoś zakręcił tym takim kręciołem dla dzieci jak na nim byłam, ale nikogo nie zauważyłam. Zrobił to tak mocno, że nie mogłam nawet się ruszyć.
- Taa - powiedziała znudzona.
- No weź! Ja ci się tu zwierzam - zaśmiała się - Strasznie mnie ciekawi kto to.
- Nie wiem, idź po mieście i pytaj się; Czy to ty mnie zakręciłeś na kręciołku tak mocno, że nie mogłam się ruszyć? - udawała czyjś głos - Tak, a teraz cię zabiję - znów udała śmiejąc się.
- Dobra, z tobą nie da się o niczym pogadać.
Oczami Alexis:
Właśnie obydwie dojeżdżały do szkoły. Alex była wkurzona, bo nie miała żadnych spodni, które byłyby godne na ten - jak się spodziewała - beznadziejny dzień. Ruszyła do szkoły, ale zapomniała, że z domu nie wzięła książki od chemii, później przypomniała sobie, że ma ją w szafce w szkole. W plecaku zaczęła szukać kluczy, cały czas idąc przed siebie. Nagle ktoś wbiegł na nią schodzą ze schodów tak, że się potknęła, a komórka wyleciała jej z ręki rozwalając się, przez chwilę poczuła coś dziwnego. Spojrzała na winowajcę, który pomagał jej wstać. O nie, kolejny nowy - pomyślała i zebrała resztki telefonu.
- Przepraszam, nie chciałem - powiedział mało przekonująco.
- Nie, nie ma sprawy, tylko rozwaliłeś mi telefon i potłukłeś kolano - warknęła wściekła.
- Ej, powiedziałem przepraszam.
- A co mi to twoim przepraszam - zaczęła mówić do siebie jednocześnie próbując naprawić telefon - Telefonu to nie zwróci, a moje kolano i tak mnie boli, czasem trzeba patrzeć jak się łazi!
- No co się ciskasz - wtedy spojrzała na niego - Ian - przedstawił się, ale ona prychnęła i wyminęła go zręcznie.
Co oni sobie myślą? Hah, hej jestem Ian i mam fajny tyłek, nie obrażaj się na mnie za telefon - pomyślała - to nie pomoże, dupek. Zakończyła dyskusję w swojej głowie i poszła do szafki. Jednak nie dane miała spędzić tego czasu sama. Gdy tylko otworzyła szafkę obok niej znalazła się Eliz. Była to miss szkoły, każdy ją lubił, a ci którzy nie lubili byli w szkole zerem. Alexis nienawidziła jej, bo uważała się za lepszą od wszystkich, a to tak na prawdę Alex i Sue były lepsze. Nienawidziła tego, że musiała ukrywać to kim tak na prawdę jest.
- Widziałaś już tych nowych? - zapytała podekscytowana - Ciasteczka - mruknęła.
- Taa - westchnęłam.
- Widziałam cię z jednym, a twoją siostrę z drugim - przechodziła do sedna - Może miałabyś ochotę przedstawić mnie? - zatrzepotała rzęsami.
- Przecież ja ich nie znam - zaśmiała się.
- Widziałam jak z nim rozmawiałaś - powiedziała ostrzej - Co ci szkodzi?
- No nic, ale on tylko rozwalił mi telefon - warknęła - Dlaczego sama tego nie zrobisz? Jak to się mówi? A, masz dobry kontakt z chłopakami - zadrwiła lekko.
- Wiesz, że mam? I to lepszy od ciebie - zaśmiała się i odeszła.
Oczami Susanne:
Siedziała razem z siostrą na stołówce. Przyglądały się nieudolnym zalotom Elizy do obydwu z nowych chłopców; Podeszła do Luke'a i przestawiła się, ten tylko podał jej rękę i poszedł dalej. Kolejny był Ian, udała, że się przewróciła, ale ten chyba dowiedział się, że to tylko po to, żeby zagadać. Pomógł jej wstać, spojrzał w jej oczy, a ona jak na zawołanie poszła dalej. To było dziwne dla obydwu dziewczyn, przecież szkolna miss tak łatwo nie odpuszcza.
- Jak myślisz co jej powiedział? - zapytała Alex.
- Może, że nie jest w jego typie? - zaśmiała się Sue - Albo, żeby uważała jak chodzi.
- Jeżeli ktoś by tu miał uważać to on - warknęła - Dziś rano rozwalił mój telefon. Błagam cię, tego już nie naprawię! - spojrzała na nią z ukosa - No co?
- Wiesz, może my nie, ale - wskazała na jej ręce - coś w nas da radę - uśmiechnęła się.
- Czy ty powiedziałaś to co powiedziałaś? - zaśmiała się - Idiotka, przecież nie możemy, debilu jeden, używać swoich mocy tylko po to, żeby sobie pomagać, prawda? - udawała Susanne.
- Ej tam! Po co się słuchać zasrańcu? - udawała siostrę - Zaszalejmy tym co mamy!
Obie zaczęły się śmiać. Gdy już się opanowały spojrzały znów w stronę Eliz. Teraz zarywała jak zawsze do Jessie'go. Tylko, że on raz się nią zabawił i zostawił. Tak samo chciał zrobić z Alex, ale ta gdy on zaczynał się do niej dobierać złamała mu rękę. Już do niej nie podchodził, ale Sue była spokojniejsza i dlatego do niej wciąż zarywał i choć ta odrzucała go już na wszystkie możliwe sposoby to i tak próbuje. W końcu doprowadzi ją do tego stanu, że ona telepatią wyśle go na drugi koniec świta albo weźmie przykład z młodszej siostry i złamie mu druga rękę.
Sue poszła na swoje lekcje, a Alex na swoje. Starsza z nich szła właśnie korytarzem i przeglądała na szybko czy ma wszystkie książki. Idąc wpadła na kogoś, tym kimś był Luke. Nie była zachwycona z tego powodu, więc po prostu go wyminęła, ale ten jakby oburzony odwrócił się w jej stronę.
- Co ja ci takiego zrobiłem?! - walnął z wyrzutem.
- Co? - odwróciła się do niego zniechęcona.
- Jak tylko mnie widzisz od razu robisz tą minę! - spojrzała na niego pytająco.
- Jaką 'ta minę'? Czy ja jak cię widzę robię jakąś minę? - podeszła do niego nieznacznie.
- Tak, taką o - pokazał coś dziwnego twarzą, a Sue zaczęła się śmiać - A ty z czego się śmiejesz? - był wkurzony.
- Ja robię taką minę? - nadal się śmiała.
- Dobra, może nie taką, ale coś w podobie - uśmiechnął się.
Oczami Alexis:
Właśnie zerwała się z lekcji historii, której szczerze nienawidzi. Zajrzała do torebki. Zobaczyła tam tylko zepsuty telefon. Zamyśliła się przez chwilę i pomyślała, że teraz mogłaby naprawić swój telefon, SAMA. Odwróciła się i spojrzała czy nikt nie idzie. Było wyjątkowo pusto. Usiadła na ławce i wyciągnęła szczątki komórki. Położyła je na ławce. Wyciągnęła lekko ręce przed siebie, tak żeby były nad 'zwłokami'. Mamrotała coś po cichu i po chwili fragmenty telefonu zaczęły wędrować na swoje prawowite miejsca. Gdy skończyła uśmiechnęła się nieznacznie, wstała i poszła do domu.
To nie było dobre posunięcie. Wchodząc do domu weszła także w jakąś wielką kłótnię.
- Nie! - usłyszała ciocię - Myślisz, że to tylko zabawa?! Nie! Martwię się o ciebie, bo to nie jest takie proste wyjść z nałogu!
- Ale ja nie mam żadnego nałogu! - warknął.
- Masz. Czy ty nie potrafisz przyjąć pomocy? - powiedziała łagodnie Melanie - Czy pomaga ci w czymś palenie? A picie? Mój ojciec pił i uwierz mi, że to nie wygląda tak kolorowo! - rzuciła - On właśnie prze to nie żyje! - krzyknęła jeszcze głośniej.
- Tak? A ja żyję! Mel, nic mi nie będzie - podszedł do niej bliżej.
- Jace, nie chcę stracić kolejnej bliskiej mi osoby przez jakiś cholerny nałóg!
- Nic mi nie będzie - uśmiechnął się chcąc złapać ją za rękę, lecz ta się odsunęła.
- Nie, Jay. Jeżeli nie potrafisz uszanować tego co masz to - zawiesiła głos - Chyba nie ma sensu ciągnąć tego dalej - spojrzała w okno, widziałam jak jej oczy zaszkliły się.
- Co? - odsunął się.
- Jace - z trudem mówiła - Z nami koniec - spojrzała mu w oczy.
Kiedy przechodziła obok rzuciła jej pocieszające spojrzenie. Później ze złością przerzuciła je na brata. Była na niego wściekła. Mel to wspaniała dziewczyna! Jak ona mógł to zrobić? To była jego epicka miłość, nie chciał jej stracić, ale przez swoje zachowanie zrobił to. Podeszła do niego i bez jakichkolwiek wyrzutów spoliczkowała go. Wtedy żywiej spojrzał na nią i oczy zaszkliły mu się tak samo jak Melanie. Alex gdy tylko to zobaczyła przytuliła go. Ciocia stała i patrzyła na swojego syna, musiała go gdzieś zgłosić, bo on sam się niszczył.
Alex, nadal przytulając Jace'a, wyciągnęła telefon i napisała sms do siostry; Przyjedź.

1 komentarz:

  1. Jedyne co rzuciło mi się w oczy to, że raz używasz w formie pierwszoosobowej a raz trzecioosobowej i to się trochę źle czyta. Po za tym miałam ubaw jak Alexis spławiła Ian'a. I z tą ręką mnie rozwaliłaś. Ha! Rękę mu złamała, ale numer. To jaka ona musi być silna, że aż mu kość złamała? Hi! Susanne jest chyba trochę za bardzo zmienna. Raz tam mówi, że nie powinny czarować a drugi raz, że całkiem jej się to podoba. Ale w końcu komu nie podobało by się czarowanie? Magia to całkiem fajna rzecz i często się przydaje. Po za tym trochę mnie zaskoczyłaś jeśli chodzi o Mel. Ekhem, zgadzam się to powinna być nadal EPICKA MIŁOŚĆ. Szkoda, że tak się stało, ale w sumie... A tak w ogóle, punkt dla Alex za spoliczkowanie go. Powinien bardziej o siebie dbać i może wtedy nie stracił by Melanie.
    Pozdrawiam i weny życzę
    Julia :*
    Ps: Błagam wyłącz weryfikację komentarzy

    OdpowiedzUsuń